piątek, 28 września 2007

Bajka-zagadka o Czerwonej Kapturce, podrasowana lekko

        Popyla Czerwona Kapturka na girach przez las. Popyla do babci staruszki dostarczyć szamanie na tydzień i emeryturę. Babcia staruszka z nieustalonych jeszcze powodów mieszka w środku lasu na polanie. Nie, wcale nie w chatce na kurzej łapce. To inna bajka. W domku z piernika też nie. Za siedmioma górami i lasami też nie! Ale to ja opowiadam czy wy? No. No więc popyla Kapturka do babci, przez las. Samotna dziewczynka w wielkim lesie - kiepsko widzę jej przyszłość. No i popyla. (akcji nie ma za wiele ale za to jak dramatyzm rośnie :)
Wtem na drogę z krzaczorów wyskakuje wilk!
-Heja Kaptur. Jak zwykle do babci? (to bajka, w bajkach wilki gadają)
-Joł, kudłaty. Weź ty z tych krzaków tak gwałtownie nie wyskakuj, bo stresa mi napędzasz. Jak kopnę w kalendarz to bajki nie będzie i robotę stracisz.
-No sorry, Kaptur. Natura bierze górę.
Wilk uśmiechnął się podstępnie i zapytał grzecznie.
-A dokąd to tak zasuwasz w to letnie popołudnie, dziewczynko? - Tu nie mógł powstrzymać uśmiechu, albowiem Czerwona Kapturka, panna dobrze przez naturę wyposażona, 'dziewczynki' nie tolerowała.
-Wilk, jak mnie jeszcze raz nazwiesz 'dziewczynką' to ci tak przydyfamuję, że się nie pozbierasz.
-Sorry Kaptur - zarechotał wilk - Ale jak cię w tym czerwonym kubraku widzę to się nie mogę powstrzymać.
-No więc, dokąd popylasz laluniu?
-Wilk...
-Czerwona Kapturko - szybko się poprawił widząc jak dziewczynka, ałć, dziewczyna bierze zamach koszykiem.
-Śmigam do babci szamanie dostarczyć i emeryturę.
-No pięknie, pięknie. Jaka dobra wnuczka. I długo jeszcze będziesz tak po tym lesie dymać?
-Bezapelacyjnie. Do samego końca. Mojego albo jej. - odpowiedziała Kapturek.
-A gdzież ta twoja babcia ukochana mieszka.
-A na środku lasu jest polana i tam w chatce...
-Na kurzej nóżce?
-Nie. Tam w chatce...
-Z piernika? - zapytał wilk i wykonał zręczny unik przed nadlatującym ciasteczkiem.
-...w normalnej chatce mieszka babcia. - dokończyła Kapturek
-To popylaj dalej Kapturku a ja sobie pójdę już. Nara.
-Nara, wilk. Niech Moc będzie z tobą.
No i Kapturek śmiga dalej po drodze. A wilk, nie w ciemię bity, śmignął skrótem, stanął przed drzwiami babci i puka.
Babcia otworzyła drzwi i grzecznie, jak to staruszki, zapytała:
-Czego?
-Dzień dobry, zastałem Jolkę? - zapytał wilk.
-Nie ma.
-A Agnieszka jest?
-Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka.
-To sorry babcia, ale muszę cię wszamać. Ja tam osobiście do ciebie nic nie mam, ale rozumiesz, scenariusz...
No i wszamał wilk babcię. Połknął w całości bo gryźć mu kontrakt zabrania.
Jakiś czas później do domku babci dotarła Kapturek. Wchodzi do domku a tam wilk leży na łóżku zadowolony z siebie.
-Dlaczego zjadłeś babcię, wilku? - inteligentnie zapytała Kapturek
-Bo to zła kobieta była.
-A dlaczego masz takie wielkie zęby?
-Bo nie używałem pasty Colgate!
I pożarł wilk Czerwoną Kapturkę. W całości, bez gryzienia, bo to bajka bezkrwawa. A Czerwona Kapturka wpadła wilkowi do brzucha, a tam Babcia.
-Babciu, to ja, Czerwona Kapturka.
-Gdzie jesteś wnusiu kochana?
-No tu, nie widzisz?
-Ciemność. Widzę ciemność. Ciemność widzę. Ale Ciebie nie. Masz ciasteczka?
W tym czasie w okolicy pojawił się leśniczy. Pojawiał się co miesiąc, żeby z babcinej emerytury coś wysępić. Zerknął przez okno.
Houston, mamy problem - pomyślał.
Załadował naboje do strzelby i z impetem wpadł do domku babci.
-Hasta la vista, bejbi - powiedział strzelając do wilka. Ponieważ to bajka bezkrwawa to strzelił oczywiście środkiem nasennym.
Leśniczy był właśnie w trakcie bezkrwawej operacji (nauczył się od szamanów peruwiańskich będąc na szkoleniu z Koła Łowieckiego) wyciągania Czerwonej Kapturki i Babci z brzucha wilka gdy na polanie pojawiła się kontrola Komisji Europejskiej sprawdzająca przestrzeganie rozporządzenia Unii Europejskiej numer EU/2007/1376578 dotyczącego pogłowia Czerwonych Kapturek w lasach położonych powyżej 300m nad poziomem morza.
-Co pan robi, panie leśniczy?
-Are you talking to me? - zapytał leśniczy po zagramanicznemu chcąc zyskać trochę czasu.
-No a do kogo żem się zwrócił? - odpowiedział pytaniem na pytanie kontroler czystą polszczyzną.
-Chcesz mnie pan, panie leśniczy, zdyfamować sugerując, że nie wiem do kogo się zwracam?
-A w życiu.
-No więc, co pan robi z tą biedną Czerwoną Kapturką? Po co pan ją wilkowi do brzucha wpycha?
-Ja tylko niosę pomoc! I wyjmuję nie wpycham!
-My tu stałego komisarza zostawimy. Będzie sprawdzał czy wy tu się aby za bardzo nad wilkami nie znęcacie. Jakieś rozporządzenie o wilkach musimy wydać. Kontynuujcie, leśniczy, niesienie pomocy.
No to wydobył bezkrwawo babcię i Kapturka, a potem jeszcze Pamelę Anderson, listonosza, małego zielonego ludzika i jego pojazd.
-Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co trafisz - pomyślał.
-Ale Pamelę to oddaj - powiedział wilk otworzywszy oczy.
-Wilk, ty gadasz! - leśniczy był z innej bajki, w tamtej wilki nie gadają, więc zdziwienie zrozumiałe.
-Gadam, latam, pełny serwis. Oddaj Pamelę. - życzenie swoje podkreślił wilk błyskiem zębów.
No to leśniczy oddał. I tak ostatnio wolał Jessicę Albę.
Jak już wszyscy byli cali i zdrowi a komisja sobie poszła podeszła Kapturek do babci i mówi:
-Babcia, kopsnij działkę z emerytury.
Babcia jednak dobrą kobietą była bo dała Kapturce 3 stówki.
-Babcia, a co ja sobie za to kupię? Waciki?
-Nie przeciągaj superstruny, Kaptur - rzekła babcia, kłapiąc drzwiami i sztuczną szczęką.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Zadanie: podkreślić jak najwięcej odnalezionych cytatów filmowych.
Sprawdzam w poniedziałek. Można ściągać.
Miłego weekendu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz