Z
powodów różnych naszło mnie na przemyślenia na tematy damsko-męskie.
Dzieci wyganiać nie trzeba, scen nie będzie. Coby te przemyślenia moje
zobrazować na przykładzie to sobie takie coś wymyśliłem. "Słuchajcie
uważnie bo nie będę powtarzać" (w cudzysłowie bo to cytat). A, dodam
tylko, że wszystkie postaci i wydarzenia opisane tutaj są fikcyjne.
Był sobie chłopczyk i była sobie dziewczynka. Tak sobie razem byli od jakiegoś czasu. Razu pewnego niespodziewanego chłopczyk jakimś tajemniczym instynktem wiedziony kupił dziewczynce kwiat. Różę, żółtą. No i se narobił. Bo dziewczynka kwiat przyjęła, ale na tym nie koniec. Ruszyły procesy myślowe. Pytania mknęły przez głowę jak błyskawice. Dlaczego róża? Dlaczego żółta? Żółta róża to przecież oznaka zazdrości. A może nie? Może jednak przyjaźni, radości i troski? Dlaczego nie czerwona? Czerwony to przecież oznaka miłości. Co on chciał mi przekazać żółtą różą? Mam się cieszyć czy nie? Jak mam go teraz traktować? Jak on może tak igrać z moimi uczuciami? Aaaaaaa...
A co myślał chłopczyk różę kupując? To zależy. Jak jeszcze zakochany to myślał "Wezmę żółtą bo najładniejsza". Jeśli już nie zakochany, ale wciąż kocha to myślał "Wezmę żółtą, będzie taniej a też ładna". Jeśli nawet nie kocha ale mężem ciągle jest to powiedział "Pani da jakiegoś kwiatka".
A po co ta historyja? A po to żeby Wam uświadomić, że zazwyczaj kupując Wam różę, po prostu kupujemy Wam różę. I tyle. Nie ma w tym przesłań ukrytych, zatajonych złośliwości, podstępnych komunikatów, ranienia Waszych uczuć, sygnałów, przekazów, próśb, gróźb, szantażu, udowadniania czegokolwiek, zaprzeczania czemukolwiek, potwierdzania czegokolwiek. Niczego nie ma. Jest róża. Więc przyjmijcie czasem tę cholerną różę bez podejrzliwego spojrzenia. Bo my, choć tego nie widać, też mamy uczucia.
Idę teraz, bo mi coś do oka wpadło.
A żółta róża bez okazji wygląda tak:
Był sobie chłopczyk i była sobie dziewczynka. Tak sobie razem byli od jakiegoś czasu. Razu pewnego niespodziewanego chłopczyk jakimś tajemniczym instynktem wiedziony kupił dziewczynce kwiat. Różę, żółtą. No i se narobił. Bo dziewczynka kwiat przyjęła, ale na tym nie koniec. Ruszyły procesy myślowe. Pytania mknęły przez głowę jak błyskawice. Dlaczego róża? Dlaczego żółta? Żółta róża to przecież oznaka zazdrości. A może nie? Może jednak przyjaźni, radości i troski? Dlaczego nie czerwona? Czerwony to przecież oznaka miłości. Co on chciał mi przekazać żółtą różą? Mam się cieszyć czy nie? Jak mam go teraz traktować? Jak on może tak igrać z moimi uczuciami? Aaaaaaa...
A co myślał chłopczyk różę kupując? To zależy. Jak jeszcze zakochany to myślał "Wezmę żółtą bo najładniejsza". Jeśli już nie zakochany, ale wciąż kocha to myślał "Wezmę żółtą, będzie taniej a też ładna". Jeśli nawet nie kocha ale mężem ciągle jest to powiedział "Pani da jakiegoś kwiatka".
A po co ta historyja? A po to żeby Wam uświadomić, że zazwyczaj kupując Wam różę, po prostu kupujemy Wam różę. I tyle. Nie ma w tym przesłań ukrytych, zatajonych złośliwości, podstępnych komunikatów, ranienia Waszych uczuć, sygnałów, przekazów, próśb, gróźb, szantażu, udowadniania czegokolwiek, zaprzeczania czemukolwiek, potwierdzania czegokolwiek. Niczego nie ma. Jest róża. Więc przyjmijcie czasem tę cholerną różę bez podejrzliwego spojrzenia. Bo my, choć tego nie widać, też mamy uczucia.
Idę teraz, bo mi coś do oka wpadło.
A żółta róża bez okazji wygląda tak:
To dla Was. Bez okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz