piątek, 25 kwietnia 2008

psst

psst...


 

pssstt, pssstt...






poszli sobie?





        Bo wiecie, ja się teraz przez tydzień z depresji będę wyciągał po licznych krytycznych opiniach na temat poziomu mojego bloga i poziomu mnie samego osobiście i personalnie (choć z przyjemnością zauważyłem, że nie było uwag co do kolorków :) ). W celu podniesienia poziomu ogłaszam konkurs na temat jednej z najbliższych notek. Temat ma być nieseksistowski, nierasistowski, tolerancyjny religijnie, ma zawierać przynajmniej dwa słowa cztero lub więcej sylabowe i być na poziomie (cokolwiek to znaczy). Liczę zwłaszcza na sugestie najzagorzalszych moich krytyczek, aaaale pewnie już nie zajrzą. A szkoda. Mogłyby z satysfakcją obserwować rozwój intelektualny mój i wzrost poziomu (cokolwiek to znaczy) mojego bloga (powinno się pisać "blogu" ale "bloga" tak jakoś lepiej pasuje).
        A wczoraj wieczorem oglądałem sobie mój ulubiony blok reklamowy, z rzadka tylko przerywany wstawkami filmowymi (strasznie irytujące są te wstawki, nic nowego, wszystko już widziałem, a oni w kółko to samo, na co ja płacę ten abonament?). No więc oglądam te reklamy i była jedna taka o celulicie (jak przekręciłem nazwę to nie krzyczeć na mnie, bo dla mnie celulit to zjawisko niemalże tak fantastyczne jak osiemnastoletnia dziewica). [Tu automat dbający o poziom bloga. Proszę skreślić słowa "osiemnastoletnia dziewica" i zastąpić je słowem "jednorożec".] Na ekranie skaczą takie osiemnastoletnie dziewice [Tu automat dbający o poziom bloga. Proszę skreślić słowa "osiemnastoletnie dziewice" i zastąpić je słowem "jednorożce".], skaczą, fajne nawet są [Tu automat dbający o poziom bloga. Proszę skreślić słowo "fajne" i zastąpić je słowem "interesujące".], skaczą a na koniec okazuje się, że reklamują krem przeciwko celulitowi. Wy się z tym rodzicie? [Tu automat dbający o poziom bloga. Proszę dopisać na końcu poprzedniego zdania przed znakiem zapytania słowa ", drogie Panie".]

No i przepraszam, że się nie odzywałem wczoraj, ale ja tam się nie wtrącam jak się dwóch (lub więcej) bije.

Przypominam o pomyśle na temat notki.

piątek, 18 kwietnia 2008

Wiedziałem!

        Wiedziałem! Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! Od dawna miałem przeczucie, że jest w tym jakieś głębsze przesłanie. Że musi być w tym jakiś cel. Przecież ten naturalny i niekontrolowany gest wykonywany przez wszystkich mężczyzn świata (ok, pomijając niektórych) nie mógł po prostu służyć zaspokojeniu naszych niezaspokojonych żądzy. I oto proszę Państwa przedstawiam wyniki najnowszych badań moich ukochanych od dzisiaj amerykańskich naukowców: link.
        Głowy do góry panowie. Od dziś dumnie i z podniesioną głową a nie skrycie zza czarnych okularów patrzymy na damskie biusty. Drogie Panie, od dziś nie karcimy mężów za zerkanie na biusty (cudze też). To zerkanie służy tylko i wyłącznie naszemu zdrowiu, a przecież chcecie naszego zdrowia, prawda? (Widziałem te złośliwe uśmieszki niektórych, ale ponieważ Was lubię to będę udawał, że nie widziałem).
 

A teraz ogłoszenie.
        W związku z tym, że postanowiłem w dobrym zdrowiu dożyć sędziwego wieku ogłaszam nabór kandydatek do prezentacji swoich wdzięków przede mną. Przewiduję 10 minut prezentacji dziennie. Charytatywnie oczywiście, przecież nie będziecie żerować na moim zdrowiu, nie? Podania, wraz ze zdjęciem wdzięków, proszę nadsyłać na mój mail. Dziękuję. Już jestem wzruszony Waszą chęcią zachowania mnie w dobrym zdrowiu. Wiedziałem, że mogę na Was liczyć.

Apdejt:

        Informuję zainteresowane Panie, że pozostały mi jeszcze wolne terminy:
- poniedziałek 7:30-7:50 oraz 13:20-13:30;
- środa 8:40-9:20;
- czwartek 10:00-11:10.
Życzę wszystkim miłego weekendu.

Apdejt 2.

        Link był i się zbył. Powinni ich za to znikanie linków karać. Coby te wiekopomne badania dla potomności zachować cytuję wnioski poniżej.

        "To nie jest primaaprilisowy żart! Gapienie się w kobiecy biust przestaje być przejawem chamstwa, a zaczyna być domeną mężczyzn dbających o zdrowie! A wszystko to za sprawą badaczki Karen Weatherby.
        Weatherby przeprowadziła eksperyment na 200 mężczyznach. Połowie z nich kazała codziennie podziwiać piękne kobiece piersi, druga połowa miała tego widoku unikać. Po badaniu okazało się, że grupa, która cieszyła oko ponętnymi krągłościami, miała niższe ciśnienie krwi. Co za tym idzie, ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową znacznie się obniżało. Na tej podstawie badaczka wysnuła wniosek, że dziesięć minut wpatrywania się w duży atrakcyjny biust ma taki sam wpływ na organizm jak pól godziny ćwiczeń na siłowni. Poprawia cyrkulację krwi i zmniejsza ryzyko zawału serca o połowę!
Weatherby szybko podliczyła również, że kilka minut podniecenia seksualnego dziennie wydłuża życie średnio o 5 lat. "

piątek, 11 kwietnia 2008

I tylko mi weny brak, weny brak...

        Szanowni jackosłuchacze. W związku z kompletną moją niemocą twórczą dzisiejsza notka zostaje nieodwołalnie odwołana.
W związku z tym nie pojawi się nic z dzisiejszą datą, a to co widzicie to złudzenie, którego nie ma.
Poziom stresu w pracy osiąga powoli poziom krytyczny. Zbliżamy się do etapu szukania winnych ;)
No i w wolnych chwilach (nie lubię takiego czytania na raty) przeczytałem "Straż nocną". Przyrzeczenie straży nocnej Ankh-Morpork powaliło mnie na kolana. Najbardziej tolerancyjna religijnie przysięga jaką widziałem. W wykonaniu strażników okazała się jeszcze najbardziej zabawną :)

        I jeszcze chciałem powiedzieć, że ja o Was wszystkich pamiętam. Mam Was poukładanych w pamięci alfabetycznie, wg wzrostu i koloru bloga. Nawet czasem zaglądam. Czujcie się więc monitorowani. Wszyscy.

        Poza tym, jak już wspomniałem, dzisiejsza notka odwołana, więc proszę się nie czepiać. A tak w ogóle to ciepło się zrobiło, idźcie na spacer albo na lody zamiast psuć sobie oczy wściekle zielonym kolorem. Panie założą krótkie spódniczki i będą się ładnie uśmiechać do facetów w ciemnych okularach. A nuż to będę ja ;)

Miłego weekendu.