poniedziałek, 17 września 2007

100 powodów raz jeszcze, ale ostatni. I nie tylko

        W związku z tym, że Martynka, prowodyrka całego tego bałaganu z powodami zwolniła mnie z konieczności wymyślania kolejnych pięćdziesięciu (mogłem cyfrą napisać, ale się chciałem pochwalić jak ładnie umiem liczby odmieniać) (pewnie to z okazji tej gwiazdki taki dobry humor miała) to one będą w dużym skrócie i bardzo pobieżnie (zauważam u siebie niebezpieczną manierę - tekst w nawiasach zaczyna zajmować więcej miejsca niż tekst właściwy. Można to jakoś wyleczyć?). A teraz powody pozostałe do setki. Z tytułami, bo tytuły mi się najbardziej podobają. Filmowe takie są (a właśnie, chce ktoś kupić prawa do scenariusza?).

100 powodów (cz. 3 - Powrót Powodów)
51-75 - w dużym skrócie

100 powodów (cz. 4 - Powody - Decydujące Starcie)
76-100 - bardzo pobieżnie

Fajne, nie?

        A oprócz powodów dzisiaj zajmiemy się literaturą. Otóż czytam ja ostatnio taką książkę, tylko chwila, muszę poszukać, gdzieś tu sobie tytuł zapisałem, a jest: "Piękno wszechświata. Superstruny, ukryte wymiary i poszukiwanie teorii ostatecznej" (uważny czytelnik, tudzież równie uważna czytelnica* dostrzeże w tym krótkim, acz misternie skonstruowanym wstępie liczne przemyślnie ukryte informacje. Że pozwolę sobie tylko kilka wymienić.
    1 - Jacek umie czytać co sugerowane jest przez użycie czasownika "czytać" w pierwszej osobie.
    2  - prawdopodobnie przeczytał w życiu więcej niż jedną książkę, co sugeruje przysłówek "ostatnio" (no chyba, że to nie przysłówek).
    3 - No ależ on mądre książki czyta (wypowiadać z zachwytem)).
        A owszem czytam, a nie tylko obrazki oglądam, chociaż obrazki też są. Takie mam dziwne hobby, że książki czytam. Inni zbierają znaczki albo widokówki a ja książki. Większość czytam, a niektóre nawet zbieram. No i czytam sobie tą książkę (czytam cały czas, bo nie tak łatwo sobie wyobrazić 11 wymiarów i długie przerwy robię próbując. Chciałbym się wtedy w lustrze widzieć, miny moje muszą być bezcenne, hehe), czytam i dochodzę do wniosku, że autorzy powieści S-F nie dorastają fizykom teoretykom do pięt jeśli chodzi o wyobraźnię. Właściwie to wszystko co ciekawe zżynają od fizyków, tylko wygląd kosmitów wymyślają (w tym mój ulubiony, ale niestety cały już obejrzany Star Trek). Niech rzucę parę przykładów a Wy czytając spróbujcie zgadnąć kto to wymyślił, pisarze czy fizycy.
- dodatkowe wymiary, ale tak ciasno zwinięte, że ich nie odczuwamy -  podpowiadam: fizycy,
- tunelowanie kwantowe (a to takie coś co pozwala przechodzić przez ściany, na razie tylko pojedynczym cząstkom, ale...) - brawo, fizycy,
- cząstki elementarne o ujemnej masie** (normalnym ludziom to się w głowie nie mieści) - znowu dobrze,
- struny jako najbardziej elementarne z cząstek elementarnych (no normalnie mniejszych już nie ma, nawet mi się nie chce pisać ile to zer po przecinku) - i znowu dobra odpowiedź.
- hipernapęd - to jedyne co wymyślili pisarze. W dodatku wymyślili raz i eksploatują do bólu. A fizycy co rusz wymyślają nową teorię, i każda lepsza od poprzedniej, jak tylko im się wyniki doświadczeń nie zgadzają z przewidywaniami.
        Ale dla mnie te superstruny podejrzane są nieco. Bo to niby działa tak. Taka struna drga sobie i wytwarzane amplituda i częstotliwość drgań decydują na jaką cząstkę obserwowalną dla nas się to przekłada. Nawet wymyślili jak taka struna musi drgać, żeby wytworzyć grawitony (takie małe ustrojstwa co przenoszą siłę grawitacji). Jako przykład notorycznie podawana jest struna z gitary, że niby jedna struna a może wydawać wiele różnych dźwięków. Tylko struna gitary jest zazwyczaj napięta, a te superstruny to są jak gumki recepturki (tu fizycy pewnie machają rękami z oburzenia na porównanie ich ukochanych strun do zwykłych gumek, ale odpowiadam: sami zaczęliście z tą struną od gitary). Zamknięte znaczy się są. To połóżcie taką gumkę na stole i brzdęknijcie na niej. Nie da się, bo nie jest napięta. No więc ja ich pytam, tych mądrali fizyków, jak taka gumka recepturka może drgać jak nie jest napięta. Może tam jest jakaś supernapinaczkasuperstrun? A co mądrale na to? Nic. Dopóki im się we wzorach zgadza, to się tym problemem nie zajmują. A jak zacznie przeszkadzać to wymyślą teorię supernapinaczkisuperstrun. A tu zonk! Nazwa zarejestrowana, hiehie :) A w ogóle jeśli ta struna drganiami generuje cząstki, to przecież każda może drgać na nieskończenie wiele sposobów. To ja się pytam tych mądrali znowu: gdzie te stada nowych cząstek? A mądrale: a są, ale powstają tak rzadko i żyją tak krótko, że nie ma szans na ich złapanie. Ale, uwaga TEORETYCZNIE są. Ja się tylko zastanawiam kto im za to płaci.
        A wiecie czym się jakiś czas temu zajmowały najtęższe umysły teoretyczne? Obliczaniem energii w piekarniku. No bo oni doszli do wniosku, że piekarnik udaje ciało doskonale czarne. I wyszło im z tych obliczeń, że ta energia jest nieskończona. No patrzcie państwo, niewyczerpalne źródło energii w każdym domu, Bush będzie mógł wojsko z Iraku zabrać, bo ropa nikomu nie będzie potrzebna. Ale nie, mądrale doszli do wniosku, że coś im się w tych obliczeniach nie zgadza. A co robią mądrale w takich sytuacjach? Brawo, wymyślili nową teorię i już wszystko jest dobrze. Przypomnę tylko, że piekarnik jest cały czas ten sam. Łaaa, to już tak późno? To o elektronach i fotonach opowiem Wam innym razem.

*czarownik-czarownica, a przez analogię czytelnik-czytelnica, kierownik-kierownica. Zupełnie nie rozumiem dlaczego w potocznym języku używa się zdrobniałych form czytelniczka, kierowniczka.
**Swoją drogą, widzę bogate możliwości przed materiałem o ujemnej masie w dziedzinie galanterii damskiej. Wkładasz ubranie i ważysz 10 kg mniej. Jak ktoś będzie chciał wprowadzić do produkcji, kupuję udziały w ciemno.

Update (2007.09.18 8.15)
        Właśnie w Radiu Zet usłyszałem, że - wierzcie w to lub nie - amerykański senator pozwał do sądu Boga. Myślałem, że amerykańscy prawnicy niczym mnie już nie zadziwią. Zadziwili. Chciałbym tylko wiedzieć jak on ma zamiar dostarczyć Bogu wezwanie do sądu :) I któremu Bogu. Pewnie wg niego jest tylko jeden, ale na Ziemi jest cała kupa ludzi, którzy myślą inaczej i dowody na ich istnienie mają nie gorsze pewnie niż pan senator. I jak ma zamiar wyegzekwować ewentualne odszkodowanie, buahahaha :) A, Bóg oskarżony jest o powodowanie powodzi, pożarów, trzęsień ziemi, burz z piorunami i innych nieszczęść. Naprawdę. Ja bym jeszcze dorzucił wojny światowe. Przecież jak by chciał to by do nich nie dopuścił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz