poniedziałek, 24 września 2007

I nie tylko. Ciąg dalszy


        Jak opowiadałem o strunach i (a, właśnie mi się przypomniało: fizycy to nie tylko wyobraźnię mają ale i poczucie humoru. Wiecie jak nazwali kwarki? Górny i dolny, spodni i szczytowy i uwaga, uwaga dziwny i powabny :) ) zwiniętych wymiarach to groziłem, że ja Wam jeszcze o fotonach opowiem. No to żeby nie być gołosłowny to groźbę spełniam (ź w tym wyrazie to głoska twarda wymawiana jak miękka ś. Wiem, bo się od nowa uczę. Właściwie moje dziecko się uczy, ale żeby mu wytłumaczyć muszę się nauczyć sam. Czasem się czuję jakbym znowu był w 6-ej klasie. Nic tak nie odmładza, mówię Wam ;) ). Kto z fizyki pamięta trochę to ręka do góry. Ja też nie :) Ale bądźmy szczerzy, wiedza o tym, że to siła grawitacji ciągnie spadającą ze stołu szklankę z przyspieszeniem 9,81 metrów na sekundę do kwadratu (albo coś w tej okolicy) w kierunku podłogi jest mniej istotna niż informacja ile kosztuje nowa szklanka. Albo że nogi nam się notorycznie na asfalcie nie rozjeżdżają na chodniku z powodu tego samego tarcia, na które złorzeczymy jak przyjdzie nam przesuwać meble w domu. A, zapomniałem. Miałem ostrzegać jak będzie nudno i na poważnie. To ostrzegam. Może być długo, nudno i poważnie. W końcu co może być ciekawego w fotonach.
        Tym, którzy czytają dalej odpowiadam - a może. Okazuje się, że fotony to całkiem cwane bestie są. Ale po kolei. A, i przy okazji, póki pamiętam. Z pamięci piszę i fizykiem nie jestem więc jak byków okrutnych narobię a ktoś się jednak na tym zna to o wyrozumiałość proszę.
No więc (poloniści chwytają się za serca) pamiętacie pewnie taki eksperyment jak się świeci przez szczelinę i patrzy jaki obraz powstaje na ścianie. Mniej więcej taki:

        Te takie falki to światło niby. A to białe na górze to efekt eksperymentu czyli pojedynczy jasny prążek na ścianie. (Osobiście mam w tym momencie pewne wątpliwości, bo jak te fale tak lecą we wszystkich kierunkach to dlaczego cała ściana nie jest biała. No ale w eksperymentach powstaje tylko jeden biały prążek, to chyba tak jest.) Bo światło to fale. Takie jak na wodzie. Kamieniami do wody rzucaliście? Nie, nie w kaczki, po prostu do wody. Proszę tu elementów politycznych nie wprowadzać. Więc takie jak na wodzie. Nawet się przecież nazywają FALE elektromagnetyczne.
        A co się stanie jak zamiast jednej szczeliny zrobimy dwie? No przecież to oczywiste, że powstaną dwa prążki. Robimy więc dodatkową dziurę w przesłonie i zgodnie z przewidywaniami otrzymujemy całe mnóstwo prążków.

        Dziwne trochę? Jak już się przyzwyczaimy do myśli, że światło to fala (a w wyobraźni widzimy dwa kamienie wrzucone do wody) to nawet daje się ten fakt zaakceptować. Bo zgodnie z teorią falową poszczególne fale światła interfererują (albo jakoś tak) ze sobą i część z nich wzajemnie się znosi a część wzmacnia. I stąd całe stado prążków. Dotąd jeszcze idzie to zrozumieć. Ale naukowcy nie byliby naukowcami jakby tematu nie drążyli dalej. No to wpadli na pomysł, że latarką na ścianę świecić to każdy głupi potrafi. Oni będą strzelać strumieniem fotonów. Ale to takim normalnie wąskim, że wąściejszym się nie da. I takim wąskim strumieniem strzelali w kierunku tych szczelin. (I tu się gubię drugi raz. Bo jak ten strumień taki wąski, to chyba łatwo go było wycelować w jedną szczelinę. Jakim cudem można było nie trafić?). Spodziewali się (ja się też spodziewałem, ale ja się hobbystycznie tym interesuję to się mogę spodziewać, a nie ktoś kto tym zarabia na życie), że ten pojedynczy strumień nie będzie interfererował. No bo z czym? A tymczasem obraz dalej przedstawiał stado prążków. To ich lekko zaniepokoiło, ale zamiast przerwać eksperyment, zakopać urządzenia gdzieś na pustyni i dalej mienić się nieomylnymi to nie, musieli dalej to ciągnąć. I dobrze im tak. Bo się okazało, że nawet jeśli strzelają pojedynczymi fotonami w sporych odstępach czasowych między jednym a drugim to te cholerne prążki wciąż tam są. Pojedynczy foton za cholerę nie ma z czym interfererować, ale pojedynczy foton o tym nie wie i interfereruje. Tego już im było za dużo. Nieliczni, którym udało się uniknąć biegania po ulicach wyrywając włosy zamknęli się w jednym pokoju i powiedzieli, że nie wyjdą aż wymyślą. 174 pizze później przedstawili dwie koncepcje uznane za najmniej dziwne. (Dziwne to oni mają poczucie dziwności. Zgodzicie się jak się dowiecie jakie wg nich koncepcje NIE są dziwne).
Koncepcja pierwsza. Foton interfereruje z fotonami z innych wszechświatów. Bo one się tak jakby zazębiają.
        Koncepcja druga. Foton z niczym nie interfereruje. On po prostu w kierunku tej ścianki leci po wszystkich możliwych trajektoriach jednocześnie. (Mówiłem, że cwane bestie są). Te jasne prążki to najbardziej prawdopodobne miejsca jego trafienia.


        Nie wiem jak Wy, ale ja się w tym momencie poddałem. Na szczęście następny rozdział jest o zwiniętych wymiarach. Łatwizna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz