środa, 1 października 2008

Bajeczki ciąg dalszy

        Żyli więc długo i szczęśliwie. Przy czym 'długo i szczęśliwie' powszechnie rozumiane jako 'dopóki nas śmierć nie rozłączy' należy rozumieć niepowszechnie. W krótkim czasie dorobili się siódemki dzieci. Same chłopaki. Służba tylko trochę szeptała po kątach, bo książę choć urodziwy nienachalnie to jednak wzrostu słusznego i nie owłosiony nadmiernie. A dzieci jakieś takie małe, barczyste i mocno zarośnięte, zwłaszcza na twarzach. No brodate były i już. Jak, nie przymierzając, jeden krasnoludzki stajenny. Krasnolud, jak wszystkie krasnoludy w prawdziwych bajkach, nosił topór dwuręczny na plecach a pytanie 'gdzie czerwona czapeczka' było najczęstszą przyczyną śmierci w księstwie.
Nie zdzierżył książę w końcu plotek i postanowił problem rozwiązać tak jak to książęta umieją najlepiej. Rozkazał Łowczemu wyprowadzić Kopciuszka z dziećmi do lasu i upozorować wypadek. Że niby mu się palec na spuście omsknął i wystrzelił niechcący tak nieszczęśliwie, że bełt przeszedł na wylot przez całą ósemkę. Ale ogr miał dobre serce (bo ogry to najpotulniejsze bajkowe stworzenia tylko PR mają fatalny) i postanowił puścić ich wolno. I błąkaliby się pewnie długo ale trafili na polanę, na której stała chatka z piernika. Z właścicielki zostało tylko truchło w piecu, a ślady zębów na piernikowym płotku wskazywały, że Jaś i Małgosia całkiem niedawno opuścili miejsce zbrodni. Postanowili się rozgościć dla niepoznaki zmieniając imię. I od tej pory nie było Kopciuszka tylko królewna Śnieżka i 7 krasnoludków. Ciężko im było, nie powiem. Dzieci ciężko pracowały w kopalni, mama handlowała zapałkami w pobliskim miasteczku. Mało nie zamarzła pewnej zimy, na szczęście zapałkami się rozgrzała. I żyli długo i szczęśliwie zdecydowanie tu nie pasuje, nie?
        Aż dnia pewnego powiedziała królewna 'Ałć. Kto tu, kurtka na wacie, położył ten kilof?". A nie, sorry pomyliłem notatki. Aż pewnego dnia powiedziała królewna "Dość. Odbiorę to co mi się prawnie należy". I zapisała się na Krutki Korespondęcyjny Kórs Killowania Kogoś Kogo Kcecie Koniecznie Killnąć (w skrócie KKKKKKKKK) połączony ze szkoleniem na temat "100 sposobów na jabłka". W tym krótkim zdaniu Babcia Jagienka prowadząca kurs umieścić chciała maksymalnie wiele informacji o sobie. 'Krótki' że niby taka zorganizowana jakby co najmniej jakieś MBA skończyła. 'Korespondencyjny' że nawet 6-sylabowe słowa jej nie straszne. 'Killowania' i 'killnąć' miały oznaczać znajomość angielskiego. I tylko z ortografią przegrała, ale uparcie twierdzi, że tak ma być. I jakoś nikt zbyt gorąco się nie upierał, że to źle. Nawet ortografia.
Śnieżka zaliczyła szkolenie celójonco. Przynajmniej tak było napisane na dyplomie. I zaczęła obmyślać plan. Okrutny. Taki z demonicznym śmiechem i rockową muzyką w tle. Najpierw trzeba było księcia zlokalizować, bo po odstawieniu jednej kobiety zaczął szukać nowej, co jak już wspominałem nie było łatwe. Zawędrował do księżniczki zamkniętej w wieży, pilnowanej przez smoka. Przynajmniej w teorii, bo księżniczka śpiewała. A śpiewu tego ani smok ani mury wieży nie były w stanie wytrzymać. Pożytek z tych odwiedzin taki, że jak ta śpiewająca księżniczka księcia zobaczyła to jej dech odebrało. Bynajmniej nie z zachwytu. Potem książę spróbował ze śpiącą królewną. Ta owszem przebudziła się po pierwszym całusie ale na widok księcia ponownie zapadła w sen stwierdzając 'a co mi tam kolejne 100 lat'. Następne w kolejności były księżniczki zaklęte w żaby. Sława wyprzedziła księcia i z czasem żaby bały się wynurzać a mamy żaby straszyły kijanki, że jak nie będą grzeczne to je dadzą księciu do całowania.
        Do znalezienia księcia królewna Śnieżka postanowiła wykorzystać gadające lustro znalezione na strychu.
- Lustereczko, powiedz przecie. Gdzie najbrzydszy jest na świecie? - zaintonowała grzecznie.
Lustereczko zabrzęczało, zamrugało i już miało odpowiedzieć gdy nagle zadymiło i pokazało BlueScreen-a. Westchnęła Śnieżka, zrestartowała Lustereczko i zaintonowała ponownie.
- Lustereczko, powiedz przecie. Gdzie najbrzydszy jest na świecie?
- Wprowadź hasło - odintonowało Lustereczko.
- Kurwa mać - powiedziała Śnieżka, po czym zaklęła szpetnie jak ją tata szewc nauczył i zaczęła się rozglądać za czymś ciężkim.
- Hasło poprawne - ponownie odintonowało Lustereczko. - Wprowadź pytanie.
- Lustereczko, powiedz przecie. Gdzie najbrzydszy jest na świecie?
- Sterownik obsługi komunikatów głosowych nie jest aktualny. Skontaktuj się z administratorem lusterka.
- Teloniuszu! - wezwała Śnieżka swojego najstarszego syna.
- Komunikaty głosowe aktywne - jęknęło niemal natychmiast Lustereczko. I zaczęło wyświetlać komunikaty.
analyzing query...
redirecting to google...
connecting to GPS...
localizing target...
W końcu zamrugało TARGET FOUND.
- Teloniuszu! - ponownie Śnieżka. Lustereczko zareagowało błyskawicznie zamieniając mrugający komunikat na ZNALEZIONO CEL.
- No to gdzie on?
- Follow the white rabbit. - Lustereczko uczyło się bardzo powoli. Ale się uczyło. Napis zmienił się na "Podążaj za białym królikiem".



cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz