Ładny
tytuł, nie? Chwytliwy aktualnie. I dokładnie taki ma być albowiem,
ponieważ złośliwy jestem okrutnie postanowiłem coś sprawdzić. Pozdrawiam
niniejszym pracowników Onetu, których zadaniem jest wyszukiwanie notek
do wyróżniania. Fajną macie robotę chłopaki. Co? A, dobra. Prawnik mi
podpowiada, że powinienem dodać "albo dziewczyny" żeby mnie o seksizm
nie posądzono. Zatem: fajną macie robotę chłopaki albo dziewczyny.
Sprawdzę, czy czytacie co nominujecie. Notka będzie nudna jak flaki z
olejem i absolutnie nie warta nominowania. Więc jeśli jakimś cudem
pojawi się na liście wyróżnionych to powinni Was wszystkich z roboty
wylać. Czego Wam oczywiście nie życzę, ale grzecznej prośby nie
posłuchaliście to teraz macie.
Pozdrawiam również życzliwie się przysłuchujących panów... co? a tak... i panie z wszelakich agencji rządowych mogących nas legalnie szpiegować... co? przepraszam, znowu prawnik... mogących legalnie stosować metody operacyjne w celu zapewnienia bezpieczeństwa naszej kochanej Polski, niech żyje, której miłość, wierność i uczciwość dozgonną wierniśmy, do samego końca naszego albo jej (ale mi się udało cytat z filmu kultowego wciśnąć). A służb tych co niemiara jest: ABW, CBŚ, CBA, policja, a niedługo, uwaga, Służba Ochrony Kolei. Tak, tak to nie pomyłka. Na jaką cholerę SOK-istom potrzebne podsłuchy to nie wiem. Ktoś ma pomysł? Niniejszym informuję ww służby, że tytuł zaczerpnąłem z wykładu miłościwie nam panującego ojca Tadeusza Rydzyka (być może już niedługo ojca Tadeusza R.) dla kwiatu młodzieży polskiej czyli studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Żeby oni, ci studenci, w taki wredny sposób potraktowali taką osobistość. Kto ich kultury uczył? A zapomniałem prawie. Toż to o. Rydzyk osobiście ich w tym temacie szkolił. To teraz ma za swoje.
Ale miało być nudno a zaraz się politycznie rozkręcę i mi blog zamkną. O czym by tu napisać żeby było nudno? O kartoflach nie, bo też się politycznie kojarzą. Wiem, o UFO. Sezon ogórkowy jest, ogórki są zielone, UFOki też to napiszę o UFO. Otóż ja osobiście w UFO wierzę, przy czym UFO niekoniecznie musi być zielone. Nie wiem w ogóle skąd pomysł na akurat zielony kolor. Zwykła statystyka (ta sama, która mówi, że ja i mój pies mamy po trzy nogi) pozwala nam przypuszczać, że tylko w naszej galaktyce powinno istnieć miliony cywilizacji. Widziałem gdzieś skomplikowany wzór, ale fizycy już tak mają, że normalnie czytać nie umieją ale jak im się poda greckimi literami to podskakują z uciechy. To se wzór wymyślili. Ponoć nasza galaktyka ma ze 100 000 000 000 (to taka wielka liczba, że tylko Bill Gates wie ile to będzie w dolarach), większość z tych gwiazd ma układy planetarne, na niektórych pewnie są warunki do życia takiego jakie znamy, na jeszcze innych są warunki dla innych rodzajów żyć (pisarze SF wymyślili już wszystkie, więc nie będę się wysilał). Na wielu z tych planet musiało powstać jakieś życie, czasem może nawet inteligentne. A to tylko w naszej galaktyce. A galaktyk jest kolejne 100 000 000 000. Nieuchronnie dochodzimy więc do pytania: czemóż więc nikt się do nas nie odezwał? Odpowiedzi przychodzą mi do głowy następujące:
1. Żadna normalna cywilizacja nie chce mieć z nami nic wspólnego.
2. Odległości uniemożliwiają wszelki kontakt.
3. Rzeczywiście jesteśmy unikalni w skali wszechświata.
A teraz po kolei ustosunkujmy się do tych możliwości.
Ad 1. To najbardziej prawdopodobny powód. Kto by chciał gadać z cywilizacją, która własną planetę doprowadza do ruiny, wymyśliła obozy koncentracyjne, nie zawahała się użyć broni atomowej a ma jej taki arsenał, że wystarczy żeby planetę rozwalić z 1000 razy. Z drugiej strony ta cywilizacja przeszła od ery pary do ery atomu i podskoków kosmicznych (nazywanie tego lotami to trochę przesada) w ciągu 100 lat. I to pomimo dwóch wojen światowych i całego mnóstwa lokalnych. Właściwie to wojny nas napędzają, wtedy technika rozwija się najszybciej, nikt nie skąpi wydatków na cele zbrojeniowe. W końcu najpierw była bomba atomowa a potem elektrownia jądrowa, najpierw odrzutowe myśliwce a dopiero potem odrzutowce pasażerskie. Może nie tyle jesteśmy niegodni, może jesteśmy zbyt agresywni i nieobliczalni żeby nas do wspólnoty galaktycznej przyjąć.
Ad 2. Odległość to tylko kwestia sposobu na jej pokonanie. W końcu kiedyś okrążenie świata w 80 dni było pomysłem z gatunku SF, a dziś? Może wydaje nam się, że podróże z prędkościami większymi niż prędkość światła są niemożliwe, ale kiedyś wierzyliśmy w różne dziwne rzeczy. Są niemożliwe dla nas. Ale dla cywilizacji wyprzedzających nas o miliony lat? Nie możemy się z nimi porozumieć bo oni już dawno zapomnieli co to jest radio. Może kiedyś w końcu odkryjemy sposób porozumiewania się szybciej niż z prędkością światła. A wtedy cała galaktyka stoi przed nami otworem. I wcale nie trzeba lecieć szybciej niż światło, żeby pokonywać ogromne odległości. Wystarczy odpowiednio zagiąć przestrzeń. Trudno to wytłumaczyć w przestrzeni trójwymiarowej, w dwuwymiarowej łatwiej. Na kartce papieru zaznaczcie dwa punkty w pewnej odległości od siebie. Odległość między nimi w przestrzeni 2D można zmierzyć linijką i wynosi załóżmy 10 cm. Płaszczaki zamieszkujące kartkę będą potrzebować określonego czasu na pokonanie tej ogromnej dla nich odległości. Ale pewien cwany i nie lubiący podróżować płaszczak wpadł na pomysł i wymyślił trzeci wymiar. A potem wpadł na to jak zagiąć kartkę w przestrzeni 3D aby oba punkty się zetknęły. Ile teraz wynosi odległość między nimi? Zero albo blisko zera, co nawet pieszo daje się pokonać dość szybko. A teraz to samo w 3D. Musimy tylko wymyślić jak złamać przestrzeń trójwymiarową przez czwarty wymiar i problem odległości przestaje istnieć. Niemożliwe? Na razie.
Ad 3. Ten pomysł najmniej mi się podoba. Jeśli komuś uda się kiedyś udowodnić, że jesteśmy sami zabije to naszą ciekawość, która oprócz wojen jest drugim motorem napędowym naszego rozwoju. Po cóż będzie ryzykując życie wyruszać w przestrzeń jeśli nic tam na nas nie czeka? Czy Kolumb popłynąłby przez ocean wiedząc, że nie znajdzie Ameryki, bo jej tam nie ma? Szczerze wątpię.
I to by było na tyle. A teraz czekamy na reakcję Onetu.
Pozdrawiam również życzliwie się przysłuchujących panów... co? a tak... i panie z wszelakich agencji rządowych mogących nas legalnie szpiegować... co? przepraszam, znowu prawnik... mogących legalnie stosować metody operacyjne w celu zapewnienia bezpieczeństwa naszej kochanej Polski, niech żyje, której miłość, wierność i uczciwość dozgonną wierniśmy, do samego końca naszego albo jej (ale mi się udało cytat z filmu kultowego wciśnąć). A służb tych co niemiara jest: ABW, CBŚ, CBA, policja, a niedługo, uwaga, Służba Ochrony Kolei. Tak, tak to nie pomyłka. Na jaką cholerę SOK-istom potrzebne podsłuchy to nie wiem. Ktoś ma pomysł? Niniejszym informuję ww służby, że tytuł zaczerpnąłem z wykładu miłościwie nam panującego ojca Tadeusza Rydzyka (być może już niedługo ojca Tadeusza R.) dla kwiatu młodzieży polskiej czyli studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Żeby oni, ci studenci, w taki wredny sposób potraktowali taką osobistość. Kto ich kultury uczył? A zapomniałem prawie. Toż to o. Rydzyk osobiście ich w tym temacie szkolił. To teraz ma za swoje.
Ale miało być nudno a zaraz się politycznie rozkręcę i mi blog zamkną. O czym by tu napisać żeby było nudno? O kartoflach nie, bo też się politycznie kojarzą. Wiem, o UFO. Sezon ogórkowy jest, ogórki są zielone, UFOki też to napiszę o UFO. Otóż ja osobiście w UFO wierzę, przy czym UFO niekoniecznie musi być zielone. Nie wiem w ogóle skąd pomysł na akurat zielony kolor. Zwykła statystyka (ta sama, która mówi, że ja i mój pies mamy po trzy nogi) pozwala nam przypuszczać, że tylko w naszej galaktyce powinno istnieć miliony cywilizacji. Widziałem gdzieś skomplikowany wzór, ale fizycy już tak mają, że normalnie czytać nie umieją ale jak im się poda greckimi literami to podskakują z uciechy. To se wzór wymyślili. Ponoć nasza galaktyka ma ze 100 000 000 000 (to taka wielka liczba, że tylko Bill Gates wie ile to będzie w dolarach), większość z tych gwiazd ma układy planetarne, na niektórych pewnie są warunki do życia takiego jakie znamy, na jeszcze innych są warunki dla innych rodzajów żyć (pisarze SF wymyślili już wszystkie, więc nie będę się wysilał). Na wielu z tych planet musiało powstać jakieś życie, czasem może nawet inteligentne. A to tylko w naszej galaktyce. A galaktyk jest kolejne 100 000 000 000. Nieuchronnie dochodzimy więc do pytania: czemóż więc nikt się do nas nie odezwał? Odpowiedzi przychodzą mi do głowy następujące:
1. Żadna normalna cywilizacja nie chce mieć z nami nic wspólnego.
2. Odległości uniemożliwiają wszelki kontakt.
3. Rzeczywiście jesteśmy unikalni w skali wszechświata.
A teraz po kolei ustosunkujmy się do tych możliwości.
Ad 1. To najbardziej prawdopodobny powód. Kto by chciał gadać z cywilizacją, która własną planetę doprowadza do ruiny, wymyśliła obozy koncentracyjne, nie zawahała się użyć broni atomowej a ma jej taki arsenał, że wystarczy żeby planetę rozwalić z 1000 razy. Z drugiej strony ta cywilizacja przeszła od ery pary do ery atomu i podskoków kosmicznych (nazywanie tego lotami to trochę przesada) w ciągu 100 lat. I to pomimo dwóch wojen światowych i całego mnóstwa lokalnych. Właściwie to wojny nas napędzają, wtedy technika rozwija się najszybciej, nikt nie skąpi wydatków na cele zbrojeniowe. W końcu najpierw była bomba atomowa a potem elektrownia jądrowa, najpierw odrzutowe myśliwce a dopiero potem odrzutowce pasażerskie. Może nie tyle jesteśmy niegodni, może jesteśmy zbyt agresywni i nieobliczalni żeby nas do wspólnoty galaktycznej przyjąć.
Ad 2. Odległość to tylko kwestia sposobu na jej pokonanie. W końcu kiedyś okrążenie świata w 80 dni było pomysłem z gatunku SF, a dziś? Może wydaje nam się, że podróże z prędkościami większymi niż prędkość światła są niemożliwe, ale kiedyś wierzyliśmy w różne dziwne rzeczy. Są niemożliwe dla nas. Ale dla cywilizacji wyprzedzających nas o miliony lat? Nie możemy się z nimi porozumieć bo oni już dawno zapomnieli co to jest radio. Może kiedyś w końcu odkryjemy sposób porozumiewania się szybciej niż z prędkością światła. A wtedy cała galaktyka stoi przed nami otworem. I wcale nie trzeba lecieć szybciej niż światło, żeby pokonywać ogromne odległości. Wystarczy odpowiednio zagiąć przestrzeń. Trudno to wytłumaczyć w przestrzeni trójwymiarowej, w dwuwymiarowej łatwiej. Na kartce papieru zaznaczcie dwa punkty w pewnej odległości od siebie. Odległość między nimi w przestrzeni 2D można zmierzyć linijką i wynosi załóżmy 10 cm. Płaszczaki zamieszkujące kartkę będą potrzebować określonego czasu na pokonanie tej ogromnej dla nich odległości. Ale pewien cwany i nie lubiący podróżować płaszczak wpadł na pomysł i wymyślił trzeci wymiar. A potem wpadł na to jak zagiąć kartkę w przestrzeni 3D aby oba punkty się zetknęły. Ile teraz wynosi odległość między nimi? Zero albo blisko zera, co nawet pieszo daje się pokonać dość szybko. A teraz to samo w 3D. Musimy tylko wymyślić jak złamać przestrzeń trójwymiarową przez czwarty wymiar i problem odległości przestaje istnieć. Niemożliwe? Na razie.
Ad 3. Ten pomysł najmniej mi się podoba. Jeśli komuś uda się kiedyś udowodnić, że jesteśmy sami zabije to naszą ciekawość, która oprócz wojen jest drugim motorem napędowym naszego rozwoju. Po cóż będzie ryzykując życie wyruszać w przestrzeń jeśli nic tam na nas nie czeka? Czy Kolumb popłynąłby przez ocean wiedząc, że nie znajdzie Ameryki, bo jej tam nie ma? Szczerze wątpię.
I to by było na tyle. A teraz czekamy na reakcję Onetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz