A wracając do zazdrości. Zostawiłem blog na chwilę bez opieki i Onet mi wszystko poprzekręcał. Mój tytuł wyraźnie dawał do zrozumienia, że tekst należy traktować z leciutkim przymrużeniem oka (choć ja naprawdę zazdrości nie rozumiem). Onet zrobił z tego śmiertelnie poważny tytuł. No porównajcie: "Zazdrość to uczucie gupie" a "Zazdrość jest głupim uczuciem". Jest różnica? Jest. Dziękuję wszystkim nowoprzybyłym i starobywalcom za wypowiedzi. Sorry, że nie odpowiadam pod tamtą notką, ale zazwyczaj w takim przypadku nie odpowiadam. Nie chce mi się pisać odpowiedzi do osób, które najprawdopodobniej jej nie przeczytają. Jak ktoś zostanie ze mną na dłużej to na pewno jeszcze sobie pogadamy. A na razie czujcie się odpowiedzeni teraz i tutaj.
Pozwolę sobie na małe podsumowanie. Kilka kobiet, o dziwo, zgodziło się ze mną, że zazdrość to uczucie gupie. Kilka się nie zgodziło, stwierdzając, że zazdrość musi być bo to oznacza, że facet je kocha. Tego właśnie zrozumieć nie mogę. Powtarzam jeszcze raz: jeśli jest zazdrosny o służbową kolację (np), w której uczestniczą mężczyźni to nie dlatego, że Was kocha, to dlatego, że Wam nie ufa i oczyma wyobraźni widzi Was nie na kolacji tylko w łóżku. Jakim cudem ten brak zaufania przekładacie sobie na miłość? Pojęcia nie mam. Domyślam się, że nikt po tym tekście zdania nie zmieni. I dobrze. Załóżmy teraz hipotetycznie, że taka służbowa kolacja wypada Wam raz w tygodniu. Przez pierwszych kilka tygodni będzie fajnie widzieć, że Wasz facet jest zazdrosny i docieka "a z kim, a gdzie, a jak długo" i dzwoni w trakcie trzy razy. Przez następnych kilka tygodni nie będzie już tak fajne, ale da się to wytrzymać. Po następnych kilku stwierdzicie, że dłużej z tak chorobliwie zazdrosnym facetem nie dacie rady wytrzymać. A on biedny nie będzie miał pojęcia co się dzieje. Przecież nie robi nic innego niż to co na początku a na początku Wam się podobało. Zazdrość w związku jest zła. I nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.
A, i jeszcze. Mam nadzieję, że wczoraj nikt z Was nie świętował. Bo wiecie jakie wczoraj było święto, nie?
Nie wiecie, jak widzę. Wczoraj był Dzień Chorych na Padaczkę (zwaną również chorobą świętego Walentego). Dlatego mam nadzieję, że nie świętowaliście. Trzymajta się przez weekend. A po weekendzie wracajta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz