mhm,aha ja grymaszę? znaczy rozumiem ,że Ty z takim bogiem chętnie spędził byś całą wieczność. a może i dłużej? no fajnie by Wam razem było:malowalibyście sobie buzie glinką,obwieszali jeden drugiego świecidełkami, depilowali klaty,sypiali wtuleni w siebie... gydyż mniemam ,bylibyście w tym raju skazani wyłącznie na własne towarzystwo :) spójrz,prócz tych dwojga nie ma tam nikogo :) zdaje się że wszyscy poprzedni wybrali tak jak ja :) a dziewczyna też nie wygląda na zachwyconą ekhem boskim bogiem, obstawiam, że też wybierze płomienie. ps.przyznam szczerze, myślałam że masz ciut lepszy gust ;)
ale przecież tytuł brzmi: "Tak może być" i jak najbardziej tak może być ,bez względu na to w co kto z nas wierzy/nie wierzy, czy gdziekolwiek się wybiera czy nie. podrzuciłeś opcję do rozpatrzenia,więc my grzecznie ją rozpatrujemy, a Ty się wycofujesz? znaczy, o co tak właściwie chodzi?
Że też muszę to tłumaczyć. "Tak może być" nie zostało zakończone znaczkiem oznaczającym żart, bo to oczywiste, że tak nie może być. Ani w żaden inny sposób. Dopuszczając - w żaden sposób nieudowodnioną - jakąkolwiek wersję boga czy innej siły wyższej dopuszczamy jednocześnie każdą bzdurę jaka komukolwiek przyjdzie do głowy. To, że w coś wierzy więcej osób w żaden sposób tego nie czyni bardziej prawdopodobnym. Zatem owszem, jest możliwe, że bóg z obrazka istnieje. Jest również możliwe, że istnieje bóg chrześcijański, muzułmański, stado bogów greckich i rzymskich, bogowie nordyccy i celtyccy, a także zapomniani bogowie dawno wymarłych cywilizacji. Jest również możliwe, że istnieje Latający Potwór Spaghetti, Niewidzialny Różowy Jednorożec oraz że wokół Jowisza krąży czajniczek Russela. Jest to możliwe, ale tak skrajnie nieprawdopodobne, że praktycznie niemożliwe. I trzymam się wersji 'niemożliwe'. Zmienię zdanie natychmiast gdy ktokolwiek udowodni - lub chociaż mocno uprawdopodobni - istnienie jakiegokolwiek bóstwa. Póki co po śmierci proszę wyciąć ze mnie cokolwiek co może komuś uratować życie, a z resztą zrobić cokolwiek. Gdyż nie będę żył, więc będzie mi to kompletnie obojętne.
jasne,jasne.w bakterie też nie wierzyli, i latali z prosektorium wprost na salę porodową żeby zrobić "cesarkę", zwykle bez mycia rąk i zmiany odzienia. i jeszcze się dziwili czemu tyle tych bab rodzących w szpitalu złośliwie dostaje zakażenia, i jeszcze złośliwiej umiera, psując statystyki i opinię instytucji szpitala. Procię Pan,jeśli chodzi o dowody to na pewno ich nie znajdę, a nawet nie liczę na ich znalezienie w przyszłości. gdyż jako gatunek staliśmy się już baaardzo rozleniwieni i to co nas podnieca to jedynie kasa, bo nawet już nie seks,a na pewno nie wiedza. no może jeszcze ciut,ciut władza. obecnie grzebanie w temacie-czy dalej coś jest-nikomu jest niepotrzebne,bezsensowne,a na pewno nieopłacalne. (kto by sobie naciągał zmarchy,robił cycki,maltretował gębę kwasami,wyrywał zęby pod implanty, wybielał odbyt,laserowo usuwał włosy z klaty,wpylał odzywki białkowe i latał na siłkę, itd., gdyby się okazało,ze to wszystko psu w dupę i tylko na chwilę). osobiście jestem przekonana (ale oczywiście nikogo przekonywać nie mam zamiaru), że nasz byt obecny,to tylko jakiś etap w podróży, że zostawiamy ciało potrzebne nam tutaj,i idziemy dalej. może nawet na spotkanie z takim polinezyskim pajacykiem,albo potworem spaghetti,nie wiem. będąc przy umierającym za każdym razem miałam to samo odczucie: tuż po odejściu (że tak to sobie nazwę), ciało ludzkie momentalnie się zmienia. zaczyna wyglądać jak figura woskowa. i to dosłownie w kilka sekund. a co do niemożliwego/nieprawdopodobnego-osobiście zakładam, że to że mój ciasny rozumek czegoś nie jest w stanie pojąć, wcale nie wyklucza tego,że to coś nie istnieje.
Mój ciasny rozumek nie potrafi pojąć wielu rzeczy, o których wiem, że istnieją. Więc tak, to że mój rozumek nie potrafi czegoś pojąć nie znaczy, że to nie istnieje. Ale jeśli na coś nie ma żadnego dowodu ani racjonalnie uzasadnionego prawdopodobieństwa to wtedy w to nie wierzę i uznaję, że nie istnieje. Dlaczego wierzysz akurat w tego boga, Zula? Na świecie jest aktualnie całe stado bogów, plus kilka razy więcej tych, o których już dawno zapomniano. Dlaczego akurat w tego? Bo gdybyś urodziła się w tym plemieniu w Polinezji, to wierzyłabyś w tego z obrazka. I nie miałabyś wątpliwości, że jest jedyny słuszny. A co do etapu przejściowego: naprawdę, naprawdę bym chciał, żeby śmierć nie była ostatnim etapem, żeby okazało się, że właśnie zaczynamy kolejne życie w innym świecie Bardzo bym chciał. Niestety nic na to nie wskazuje. I w bakterie też bym kiedyś nie wierzył. Ale zmieniłbym zdanie, bo udowodniono ich istnienie.
Zula! Kombinuj lepiej: gęba taka sobie, ale jak by go domyć, to się nada. Ciało całkiem dobre. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Może ma małego... No i nie znamy zasad wiary. Ale porównanie z bezpłciowymi aniołami na całą wieczność wypada obiecująco.
a dajżesz spokój,takiego domyć to wiesz ile wody pójdzie? wiesz jaka to niedopłata będzie? a jaką ja mam pewność, proszę ja Ciebie,że on się za chwilę znów nie utytła? i co i znów go myć? i tak w kółko? pomijam fakt, że ni cholery nie mój typ,kijem bym go niedotchła.
Rozważyłem taką opcję i odrzuciłem. Nie odrzucając jej musiałbym również nie odrzucić wszystkich innych bogów, yeti, niewidzialnych różowych jednorożców, czajniczków Russela, wróżek, astrologii, chiromancji, duchów oraz możliwości, że jesteśmy tylko symulacją w świecie jakiejś kosmicznej cywilizacji. Z czego najbardziej prawdopodobna jest właśnie ta symulacja. Przykro mi, ale jeśli na coś nie ma dowodów albo chociaż uzasadnionego prawdopodobieństwa istnienia to w to nie wierzę. Bo wiara w jedną bzdurę ciągnie za sobą konieczność wiary we wszystkie pozostałe, cokolwiek człowiek jest w stanie wymyślić.
jeśli miałabym być skazana na oglądanie przez wieczność takiego boga,
OdpowiedzUsuńto jednak wolałabym spłonąć w piekle.
jak miło ze istnieje alternatywa :)
Grymasisz. Opcja nieba chrześcijańskiego jest lepsza?
Usuńmhm,aha ja grymaszę?
Usuńznaczy rozumiem ,że Ty z takim bogiem chętnie spędził byś całą wieczność.
a może i dłużej?
no fajnie by Wam razem było:malowalibyście sobie buzie glinką,obwieszali jeden drugiego świecidełkami,
depilowali klaty,sypiali wtuleni w siebie...
gydyż mniemam ,bylibyście w tym raju skazani wyłącznie na własne towarzystwo :)
spójrz,prócz tych dwojga nie ma tam nikogo :)
zdaje się że wszyscy poprzedni wybrali tak jak ja :)
a dziewczyna też nie wygląda na zachwyconą ekhem boskim bogiem,
obstawiam, że też wybierze płomienie.
ps.przyznam szczerze, myślałam że masz ciut lepszy gust ;)
Ja się po śmierci nie wybieram ani do piekła ani do nieba, gdyż ani w jedno ani w drugie nie wierzę. W bogów też nie. Nawet polinezyjskich.
Usuńale przecież tytuł brzmi: "Tak może być"
Usuńi jak najbardziej tak może być ,bez względu na to w co kto z nas wierzy/nie wierzy,
czy gdziekolwiek się wybiera czy nie.
podrzuciłeś opcję do rozpatrzenia,więc my grzecznie ją rozpatrujemy,
a Ty się wycofujesz?
znaczy, o co tak właściwie chodzi?
Że też muszę to tłumaczyć. "Tak może być" nie zostało zakończone znaczkiem oznaczającym żart, bo to oczywiste, że tak nie może być. Ani w żaden inny sposób. Dopuszczając - w żaden sposób nieudowodnioną - jakąkolwiek wersję boga czy innej siły wyższej dopuszczamy jednocześnie każdą bzdurę jaka komukolwiek przyjdzie do głowy. To, że w coś wierzy więcej osób w żaden sposób tego nie czyni bardziej prawdopodobnym. Zatem owszem, jest możliwe, że bóg z obrazka istnieje. Jest również możliwe, że istnieje bóg chrześcijański, muzułmański, stado bogów greckich i rzymskich, bogowie nordyccy i celtyccy, a także zapomniani bogowie dawno wymarłych cywilizacji. Jest również możliwe, że istnieje Latający Potwór Spaghetti, Niewidzialny Różowy Jednorożec oraz że wokół Jowisza krąży czajniczek Russela. Jest to możliwe, ale tak skrajnie nieprawdopodobne, że praktycznie niemożliwe. I trzymam się wersji 'niemożliwe'. Zmienię zdanie natychmiast gdy ktokolwiek udowodni - lub chociaż mocno uprawdopodobni - istnienie jakiegokolwiek bóstwa. Póki co po śmierci proszę wyciąć ze mnie cokolwiek co może komuś uratować życie, a z resztą zrobić cokolwiek. Gdyż nie będę żył, więc będzie mi to kompletnie obojętne.
Usuńjasne,jasne.w bakterie też nie wierzyli,
Usuńi latali z prosektorium wprost na salę porodową żeby zrobić "cesarkę",
zwykle bez mycia rąk i zmiany odzienia.
i jeszcze się dziwili czemu tyle tych bab rodzących w szpitalu złośliwie dostaje zakażenia,
i jeszcze złośliwiej umiera, psując statystyki i opinię instytucji szpitala.
Procię Pan,jeśli chodzi o dowody to na pewno ich nie znajdę,
a nawet nie liczę na ich znalezienie w przyszłości.
gdyż jako gatunek staliśmy się już baaardzo rozleniwieni i to co nas podnieca to jedynie kasa,
bo nawet już nie seks,a na pewno nie wiedza.
no może jeszcze ciut,ciut władza.
obecnie grzebanie w temacie-czy dalej coś jest-nikomu jest niepotrzebne,bezsensowne,a na pewno nieopłacalne.
(kto by sobie naciągał zmarchy,robił cycki,maltretował gębę kwasami,wyrywał zęby pod implanty,
wybielał odbyt,laserowo usuwał włosy z klaty,wpylał odzywki białkowe i latał na siłkę, itd.,
gdyby się okazało,ze to wszystko psu w dupę i tylko na chwilę).
osobiście jestem przekonana (ale oczywiście nikogo przekonywać nie mam zamiaru),
że nasz byt obecny,to tylko jakiś etap w podróży,
że zostawiamy ciało potrzebne nam tutaj,i idziemy dalej.
może nawet na spotkanie z takim polinezyskim pajacykiem,albo potworem spaghetti,nie wiem.
będąc przy umierającym za każdym razem miałam to samo odczucie:
tuż po odejściu (że tak to sobie nazwę), ciało ludzkie momentalnie się zmienia.
zaczyna wyglądać jak figura woskowa.
i to dosłownie w kilka sekund.
a co do niemożliwego/nieprawdopodobnego-osobiście zakładam,
że to że mój ciasny rozumek czegoś nie jest w stanie pojąć,
wcale nie wyklucza tego,że to coś nie istnieje.
Mój ciasny rozumek nie potrafi pojąć wielu rzeczy, o których wiem, że istnieją. Więc tak, to że mój rozumek nie potrafi czegoś pojąć nie znaczy, że to nie istnieje. Ale jeśli na coś nie ma żadnego dowodu ani racjonalnie uzasadnionego prawdopodobieństwa to wtedy w to nie wierzę i uznaję, że nie istnieje.
UsuńDlaczego wierzysz akurat w tego boga, Zula? Na świecie jest aktualnie całe stado bogów, plus kilka razy więcej tych, o których już dawno zapomniano. Dlaczego akurat w tego? Bo gdybyś urodziła się w tym plemieniu w Polinezji, to wierzyłabyś w tego z obrazka. I nie miałabyś wątpliwości, że jest jedyny słuszny.
A co do etapu przejściowego: naprawdę, naprawdę bym chciał, żeby śmierć nie była ostatnim etapem, żeby okazało się, że właśnie zaczynamy kolejne życie w innym świecie Bardzo bym chciał. Niestety nic na to nie wskazuje.
I w bakterie też bym kiedyś nie wierzył. Ale zmieniłbym zdanie, bo udowodniono ich istnienie.
Zula! Kombinuj lepiej: gęba taka sobie, ale jak by go domyć, to się nada. Ciało całkiem dobre. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Może ma małego... No i nie znamy zasad wiary. Ale porównanie z bezpłciowymi aniołami na całą wieczność wypada obiecująco.
OdpowiedzUsuńa dajżesz spokój,takiego domyć to wiesz ile wody pójdzie?
Usuńwiesz jaka to niedopłata będzie?
a jaką ja mam pewność, proszę ja Ciebie,że on się za chwilę znów nie utytła?
i co i znów go myć?
i tak w kółko?
pomijam fakt, że ni cholery nie mój typ,kijem bym go niedotchła.
To Wy Dziewczyny nie wiecie, że to stanowisko zajmuje kobieta? Że Jacek tego nie wie, to nic dziwnego, ale Wy powinnyście o tym wiedzieć:)))))
OdpowiedzUsuńNikt żadnego stanowiska nie zajmuje. Takie jest moje stanowisko ;)
UsuńA co jeśli sie mylisz? Czy choć teoretycznie brałeś taką opcje pod uwagę?
OdpowiedzUsuńBo
Rozważyłem taką opcję i odrzuciłem. Nie odrzucając jej musiałbym również nie odrzucić wszystkich innych bogów, yeti, niewidzialnych różowych jednorożców, czajniczków Russela, wróżek, astrologii, chiromancji, duchów oraz możliwości, że jesteśmy tylko symulacją w świecie jakiejś kosmicznej cywilizacji. Z czego najbardziej prawdopodobna jest właśnie ta symulacja. Przykro mi, ale jeśli na coś nie ma dowodów albo chociaż uzasadnionego prawdopodobieństwa istnienia to w to nie wierzę. Bo wiara w jedną bzdurę ciągnie za sobą konieczność wiary we wszystkie pozostałe, cokolwiek człowiek jest w stanie wymyślić.
OdpowiedzUsuń