poniedziałek, 3 lutego 2014

Pamięci poległej nagle i niespodziewanie

        W dniu wczorajszym (które to sformułowanie jest błędem i powinno być kategorycznie tępione, jest natomiast tragicznie nadużywane) nagle i niespodziewanie odeszła od nas nasza ukochana karta graficzna. nVidia GeForce GTX 460 jej było, z domu Gainward. Chowaliśmy ją od szczeniaka. Taka była malutka jak ją kupiliśmy. Prawie nic się z nią nie dało zrobić. Nie obsługiwała żadnych sensownych rozdzielczości, nie rozróżniała więcej niż 256 kolorów, ledwo dawała radę wyświetlić skromny zestaw ikon na pulpicie. Nie radziła sobie z tapetą, nie wspominając o najmniej nawet wymagających grach. O zabraniu jej na Deathwinga do Warcrafta nie mogło być mowy. Ale wierzyliśmy w nią, nie traciliśmy nadziei. Głaskaliśmy ją dobrym słowem, czyścili z kurzu, karmili nowymi sterownikami. I rosła ona, i rosły możliwości jej. I rosła duma nasza ojcowska bo myśmy to przecież się do tego przyczynili. Z trudem wyciągane z przepastnych gardzieli internetu nowe sterowniki, wersje beta, wczesne wersje alfa, wszystko aby dziecko nasze ukochane zaspokoić. (Wróć. Wyjęte z kontekstu niezbyt dobrze brzmi.) … aby dziecko nasze mogło dorastać bez kompleksów. Nieprzespane noce spędzone na dostrajaniu konfiguracji, podczas gdy nasi koledzy pili piwo i podrywali dziewczyny. Dni spędzone na nerdowskich forach w poszukiwaniu świętego Graala - (fanfary i werble) Konfiguracji Optymalnej.

         I wreszcie nadszedł dzień. Ten dzień. Dzień, w którym nasza maleńka karta, nasze wypieszczone i skonfigurowane dziecko, pierwszy raz w życiu, wraz z dziewięcioma innymi kartami stanęło do dziewiczego boju. Boju, którego heroiczność i epickość do dziś głoszą w stołecznym mieście Orgrimmar, o którym krążą legendy, o którym matki, stare karty graficzne, opowiadają malutkim kartom do snu, za który starzy bohaterowie do dziś wznoszą toast w zajazdach i tawernach świata. Dzień, w którym pokonano Deathwinga. Niejeden i nie dwa smoki padły później rażone gromem 128-bitowej magistrali pamięci, setek milionów tranzystorów, pary buchającej z trzewi rozgrzanych nierzadko do 90 stopni. Oj, umiało pobrykać nasze maleństwo, umiało. Smoki, trolle, upadli i powstani królowie, królowie nieumarli w ogóle - padało to tałatajstwo jak muchy.

         A w wolnych chwilach umiało nasze maleństwo przydać się społeczności. Robiło CUDA licząc możliwe konfiguracje białek, szukając sygnałów z kosmosu, poszukując liczb pierwszych. Nie raz się przy tym rozpaliło do białości prawie.

         Wczoraj odeszła. Kilka tygodni temu osiągnęła wiek emerytalny (koniec gwarancji). Wczoraj niespodziewanie zakrztusiła się wypluwając niebieskie kwadraty rozrzucone bezładnie po ekranie. Zakrztusiła i zamarła. Restart nie pomógł. Próbowałem reanimacji, próbowałem wskrzesić siły w niej żywotne czyszcząc z wiekowego kurzu. Nie pomogło. Uruchomiła się jeszcze raz resztką sił rzucając z siebie BlueScreena z kodem błędu.

         Odeszła. Cześć jej pamięci. Niech spoczywa spokojnie w Krainie Poległych Kart (czyli w dolnej szufladzie mojego biurka). Będziemy o Tobie pamiętać. Chlip.



        A teraz powitajmy moją nooową, super, hiper wypasioną, błyszczącą jeszcze woskiem z fabryki i świeżym lakierem - MSI GeForce GTX 650. Trzy razy tańsza, dwa razy mniejsza, pięć razy bardziej wydajna. Witaj malutka. Chcesz sterowniczka?

11 komentarzy:

  1. Ojej, a ja nie wiem co mam w swoim kompie. W lecie nabyty, to może moja jakoś jeszcze przeżyje ze mną kilka lat?
    Cudnie to Jacku napisałeś.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zakochałam się

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka śliczna bajka:)))
    Pozdrawiam:)
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam zaraz bajka. Historia z życia wzięta. Słowem własnym zaręczam.

      Usuń
  4. pdp mam najstarszy komputer w mieście i Twoje troski są mi dobrze znane. Niestety, odkąd brakło ojca wszechwiedzącego handymana, muszę polegać na znajomościach w serwisie - typu uśmiech blondynki i "zróbcie panowie, co w waszej mocy...". Kocham staruszka jak szpetnego kundelka i póki sił, nie zamienię na nowszy model. Nie to co z torebkami i butami:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wymiana na inny model poprawia samopoczucie. Nawet jeśli ten inny model też szczytem marzeń nie jest.

      Usuń
  5. no pewnie ,co z oczu to i z serca.
    będziemy pamiętać,bla,bla bla i na tym samym wydechu do wyfiokowanej nówki-malutka chcesz sterowniczka?
    a my głupie w te piękne słówka wierzymy.
    och, nieszczęsny nasz los....
    zula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozszyfrowałaś nas Zula. Rozszyfrowałaś nas do głębi. ;)

      Usuń
  6. Jestem ciekawa ile tych niezywych kart w tej dolnej szufladzie biurka posiadasz... :)

    OdpowiedzUsuń