piątek, 7 lutego 2014

Z cyklu "Otwieram wino ze swoją dziewczyną"

        Polak, stworzenie generalnie kulturalne, lubi się czasem napić trunku wykwintnego. Wina znaczy. Bardziej wykwintnego niż tradycyjnie spożywanego wieczorową porą przez lokalną ludność tubylczą "Albatrosa". Udaje się więc szukający wykwintności Polak w kierunku internetu i znajduje WINO.

         Dzisiejszą część sponsoruje wino Xavier Gigondas. Nazwa nieimponująca. W porównaniu z poprzednią Ceravolo Cabernet Sauvignon Adelaide Plains wypada słabo, naprawdę słabo. Ale nie bądźmy drobiazgowi i nie oceniajmy książki po okładce, wina po nazwie i kobiety po wyglądzie. Wróć! Kobietę po wyglądzie można.


         Z opisu oryginalnego: "Ekstraklasa grenache w wersji bardzo poważnej i skoncentrowanej. Rzadka praktyka w apelacji, oparcia na jednej odmianie spowodowana jest doskonałą jakością winogron w roczniku. Staranne i ograniczone ilościowo zbiory skupiają się na idealnej dojrzałości gron. Powolna maceracja daje dobry ekstrakt, a dojrzewanie w różnych beczkach i w stali złożoność zapachów. W bukiecie brzmi zapowiedź mocy i intensywności wina. Ewolucja aromatów ukazuje stopniowo czarne oliwki, suszone owoce, skały, minerały, korzenie. Na podniebieniu waga ciężka zdecydowanie, przy tym fantastycznie kulturalny, miękki garbnik, słodko korzenna równowaga w smaku. Do grillowanego karczku, aromatycznej pieczeni albo alternatywnie do spróbowania z sufletem czekoladowym."

        No to jadziem, panie świagier. O ile przeciętny obywatel Polski Ludowej… wróć!... ukochanej naszej Rzeczpospolitej Polskiej, niech nam żyje do końca świata i o jeden dzień dłużej… przeciętny obywatel tegoż przepięknego kraju nad przecudnej urody rzeką Wisłą, do której spragnieni ojczyzny Polacy w dalekim kraju porównywali inną rzekę, Okę mianowicie, bo też była piękna chyba, straciłem wątek. Otóż zapach czarnych oliwek powinien nam być po 30 latach miodem i mlekiem płynącej demokracji znany doskonale. Zapach suszonych owoców? Czy wszystkie suszone owoce pachną tak samo? Nie mam pojęcia. Żeby nie stresować autora opisu nadmiernie przyjmijmy, że owszem, tak. No ale skały, minerały i korzenie? No proszę ja Was bardzo. Skały i minerały? Niespecjalnie bym chciał w moim, za niemałe pieniądze kupionym winie, czuć ziemię i kamienie. Może trzeba było przeczytać opis przed zakupem a nie czepiać się teraz? Tak, koniecznie tak. No i szczególnie mię interesuje dlaczegóż to wino ma się komponować z jakąś konkretną potrawą. Czy ktoś jest mi w stanie w sposób zrozumiały dla umysłu zakutego jak mój wytłumaczyć dlaczego wino to szczególnie się poleca do grillowanego karczku, aromatycznej pieczeni lub sufletu czekoladowego? Czy to znaczy, że już do schabowego powinienem szukać czegoś innego? Czy popełnię straszliwe fopa jeśli jednak wypiję do schabowego? Czy mię Dionizos za to ścigał będzie po piekle? Czy tylko goście bardziej ode mnie z ceremonią zaznajomieni spojrzą na mnie z niesmakiem i więcej w towarzystwie mym zacnym schabowego spożyć nie zechcą?

         A wino jak? Zapach nie zachwyca. Może mam zmysł zapachu stępiony spożywaniem schabowych w ilościach nadmiernych, nie wiem, ale nie zachwyca. Kolor jednakowoż imponujący. Krwisty mocno, ale krwią żylną, ciemną. Nieprzezroczysty, ale jednak widać, że klarowny. Wino gęste, ładnie spływa po ściankach kieliszka. Pierwszy łyk smakuje przeciętnie. Rozczarowująco przeciętnie. Ale każdy kolejny czuć już bardziej. Może język nienawykły do zjawisk niezwykłych musi mieć chwilę na przejście w tryb BusinessClass? Może moje plebejskie kubki smakowe potrzebują czasu żeby się pozbyć smaku schabowego? Nie wiem, ale kolejne łyki smakują coraz lepiej i lepiej. Ale powstrzymajcie swe żądze. Wino powinno starczyć na co najmniej godzinę, nie ma się co spieszyć. Całe wino mam na myśli, nie jeden kieliszek. Dla jednego kieliszka szkoda otwierać wino.

         Pierwszą lampkę degustowaliśmy, smakowaliśmy, testowaliśmy, piliśmy powoli, skazując się na tortury. Przy kolejnych nie ma się już co męczyć. Lejemy i pijemy, bo i tak całą opinię wyrobiliśmy sobie już wcześniej. Poza tym jak nikt nie patrzy to nie ma co udawać dystyngowanego gentlemana w jeansach i koszuli. Można siedzieć w podkoszulku i dresie, nikt złego słowa nie powie. Trzecia lampka strzela jak z bicza strzelił. Z czwartą zwalniamy, więcej już nie będzie. To dobry moment żeby włączyć się do internetowych dyskusji. Z internetem to jest tak, że gdzieś tam zawsze jest ktoś kto nie ma racji i konisznie szeba mu to powiedźsieć. Albofiem nigdy się tak dopsze świaata nie naprawia jak po butel-hyp-ce dobreho wina. Powiadam Wam, światłość myśli, jaka szłowieka wtedy dopada, hyp, wymaga aby tą światłością koniesznie podzielić się, hyp, ze światem. Jeśli zatem, powia-hyp-dam Wam, drodzy radiosłuchasze, jeśli dzwonię do Was w nocy to słuchajcie albowiem nie będę hyp powtarzał. Słuchajcie, albowiem straszszszne Wam mogę zdrasić tajemnice. Niebywałe nawet. Osssstatnio pamiętam dychtowałem komuś phojekt reaktora zimnej fuzji. Bo było zimno. To i fuzja hyp miała być zimna. To oczywiste. I on, a może ona, nie pamiętam, nie zanotowała hyp tej wiedzy. I zamiast zimnej fuzji so nam zostało? No so? Zimna pogoda. Dzięękujem, dobranos, miło było hyp poznaś...


*tytuł thx Sydney Polak
*zdjęcie i oryginalne opisy wina thx to Kondrat Wina Wybrane

17 komentarzy:

  1. kurczę, muszę spróbować wypić całe wino sama. Naprawdę jedno wystarczy, żeby tak upaść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo pół wódki. Albo cztery piwa. Ale winem kulturalniej jest. W końcu to wino. I niektórzy mają gorzej. Żeby się upić potrzebują więcej, co powoduje, że imprezy im drożej wychodzą.
      Ale żeby zaraz 'upaść'?

      Usuń
    2. ostatni akapit nie jest aby o pomroczności? o zdradzie tajemnic, jak nie przymierzając Jack Strong? To akurat zły przykład, ale bez wódki tego nie wyjaśnię...

      Usuń
    3. Mam wódkę, opowiadaj.

      Usuń
    4. prooooszę, nie... nie cierpię pisać tego, co mogę powiedzieć. I w ogóle, to nie mam wódki.

      Usuń
    5. Dobra. Ale zanotuj to koniecznie. Kiedyś zapytam.

      Usuń
  2. tak,tak niektórzy mają gorzej ale w tą drugą stronę.
    wystarczy im niewinny cydr z biedry popijany jak najbardziej kulturalnie w czasie babskiego spotkania
    (czyli więcej się mówi niż pije).
    podły ,zdradliwy cydr.
    zula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cydr? Nie ma takiego alkoholu.

      Usuń
    2. a właśnie że je-est!
      ma całe 4,5 % alko ;) i mieszka na półce z innymi alkoholami,aha :)
      smakuje jak lekkie,reńskie wino i jeszcze do tego bąbelki ma ;)
      o tym mowa http://k.portalspozywczy.pl/i/03/93/47/039347.jpg
      zula

      Usuń
  3. znaczy... hmmm... samotne picie wódki to upadek ale samotne picie wina to kultura? o kurczaki blade... wróć, do kurczaków bladych to białe wino tak? a swoja drogą biedronkowe to też kultura?
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wina zaliczają się wszystkie wina droższe niż 10 zł. Białe też. Biedronkowe też (aczkolwiek otwieramy je z pewną taką nieśmiałością). Wódki się samemu nie pije. Toż to od razu widać, że to alkoholizm. Co innego wino. Winem można się raczyć samemu umiarkowanie.

      Usuń
  4. A we dwoje też umiarkowanie? czy może nieumiarkowanie jest hmmm... wskazane? albo może i pożądane nawet<:) ?
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieumiarkowanie w piciu we dwoje może grozić konsekwencjami. Niechcianym kacem moralnym rano, niechcianą miłością albo nawet niechcianym dzieckiem. Nie pij nieumiarkowanie we dwoje jeśli nie jesteś na konsekwencje gotowa.

      Usuń
    2. Piję nieumiarkowanie sama, we dwoje czy tez w większym towarzystwie skutek zawsze jest taki sam: torsje. Konsekwencje? Konsekwentnie pilnuję żeby mi się organizm nie musiał buntować:) Konsekwencje typu kac moralny , niechciana miłość czy niechciane dziecko jeżeli się przytrafią to niestety nie będzie tłumaczenia, że to skutki nieumiarkowanego picia we dwoje.
      I już nie wiem powód to do smutku czy do radości?? A co tam, idę się upić:)
      Alicja;)

      Usuń
  5. W ta milosc po alkoholu to nie bardzo wierze :) Dziecko, tak, kac moralny takze ale mielosc??
    Hala

    OdpowiedzUsuń
  6. Sydney ma jeszcze kawalek, co to leci: jestem po piwie pusta butelką. To pisalam ja, anulina

    OdpowiedzUsuń