czwartek, 13 lutego 2014

Jak się Jacek na kartę dał naciąć.

        Jakiś czas temu, skuszony natarczywą reklamą oraz nadzieją na uniknięcie skutków podwyżki cen biletów, udałem się do biura obsługi pasażerów z wnioskiem o przyznanie Karty Warszawiaka. Chciałem Młodego Warszawiaka, ale pani za pancerną szybą z jakiegoś powodu nie chciała uwierzyć, że nie skończyłem jeszcze 26 lat. Z żalem ustąpiłem, naklejkę otrzymałem.
        Dumny ze świeżo otrzymanej (już po zaledwie godzinie stania w kolejce) naklejki holograficznej na mojej spersonalizowanej karcie miejskiej, udałem się do automatu biletowego kupić bilet z - jak mniemałem - przysługującą mi jako zasłużonemu emerytowi (w to też pani za pancerną szybą nie chciała uwierzyć) 50% zniżką. Po wypróbowaniu licznych kombinacji w automacie przyznaję, poddałem się. Nie bez walki, ale jednak poddałem się, bo za nic nie dało się kupić biletu 90-dniowego ze zniżką emerycką i zniżką na Kartę (niemłodego) Warszawiaka. Rzuciłem w myślach klątwę na leniwych programistów, którzy zapomnieli oprogramować taką opcję. Małą klątwę, gdyż samemu programując wiem, że czasem się zapomina o nieistotnych drobiazgach. Ze spuszczoną głową, powoli, udałem się do pobliskiego kiosku, w którym ze skruchą wyznałem miłej pani za kasą, że automat mnie pokonał i poprosiłem o bilet 90-dniowy, 50%, z Kartą (niemłodego) Warszawiaka.

- Nie można - rzuciła miła pani zza kasy.
- Ale jakże to tak, że nie można? - rzuciłem ja z drugiej strony kasy. Choć z jej punktu widzenia też zza kasy.
- No nie można. Jak na kartę to tylko cały - kontynuowała wbijanie mi noża w serce. Co jak wiadomo jest najkrótszą do tegoż serca drogą. Przez żołądek to strasznie naokoło.
- Ale jakże to tak, nie można? - mój system nerwowy miał problem z przyswojeniem faktu, którego przeciwieństwo wbijano mi do głowy przez kilka ostatnich miesięcy. "Posiadacze Kart Warszawiaka po podwyżce będą płacić za bilety tyle samo co przed podwyżką" - głosiły reklamy w metrze, którym zamierzałem jeździć biletem kupionym za cenę jak przed podwyżką. Dlatego nie przedłużałem go w grudniu, przed podwyżką, tylko chciałem w lutym, po podwyżce. Żeby się ładnie komponował z piękną holograficzną naklejką.
- Ale jakże to tak? - i tylko przecudna uroda pani zza kasy (oraz 15 lat ciężkiego wojskowego szkolenia, ale się nie chwalę) powstrzymywała mnie przed zwinięciem się w pozycję embrionalną i łkaniem żałosnym.
- Nie ma. Bierzesz pan cały albo nie, bo ludzie stojom w kolejce - elokwencja przecudnej urody pani za ladą nie nadążała za urodą przecudnej urody pani za ladą.
- Ulgowy - załkałem, zapłaciłem i poszedłem.

        Uboższy o 15 złotych, które mogłem zaoszczędzić kupując bilet w grudniu. Albo o godzinę czasu, której mogłem nie marnować stojąc w kolejce po nie potrzebną mi do niczego Kartę (niemłodego) Warszawiaka. Ale moja wina. Zamiast czytać reklamy mogłem przeczytać regulamin karty. Stary człowiek a jednak ciągle głupi. Czterdziestka na karku a ciągle wierzę politykom. Pierwsza z Was, która mnie spotka, może mnie kopnąć w dupę.

PS. Ja dam radę, przeżyję te 15 złotych. Ale razem ze mną załatwiono w ten sposób wszystkich emerytów. A dla niektórych z nich 15 złotych to naprawdę niemały wydatek.

3 komentarze:


  1. no tak ,bo nie docenisz nawet tego ,
    że z kartą warszawiaka w EL POPO dostaniesz nawet 100% zniżki na kawę ( a tylko wystarczy ,że wybulisz kasę na obiad)
    w Centrum Psychologiczno-Medycznym masz ulgę 50 % na konsultacje psychologiczne ,
    a o tym że Sklep MAŁA STOPA daje Ci całe 20% !!! procent na buty marki Antylopa,
    to nawet nie wspomnę.
    fe,nieładnie tak kaprysić.
    zula

    OdpowiedzUsuń
  2. jak to nie żal, butelka dobrego (bo taniego) wina by za to była!

    OdpowiedzUsuń
  3. kopa w dupę daje się na szczęście/powodzenie, a nie oszukanym przez polityków. Tych ostatnich mamy 99% populacji (reszta to politycy i wariaci) Ale jak Ci zależy, to mogę.

    OdpowiedzUsuń