czwartek, 20 listopada 2008

Bajeczka, której mam już szczerze dość...

- Zagadka zatem. Widzisz przed sobą drogowskaz. Strzałka w lewo kieruje do królika. Strzałka w prawo też kieruje do królika. To gadające strzałki, więc możesz im zadać jedno pytanie. Ale uważaj. Jedna zawsze kłamie a druga zawsze mówi prawdę. Zadaj jedno pytanie a po uzyskaniu odpowiedzi od każdej z nich powiedz mi, która droga naprawdę prowadzi do królika. Jeśli odpowiesz poprawnie - upiecze ci się. Jeśli nie - upiekę cię.
I zadumała się Śnieżka aż do następnej części.
- Czyż nie jest nieprawdą, że gdybym nie zapytała drugiej strzałki o drogę, która mnie nie interesuje, to nie uzyskałabym nieprawdziwej odpowiedzi?
Strzałki zatrzęsły się przez chwilę, zajarzyły lekką poświatą, po czym opadły smętnie nie udzielając odpowiedzi.
- No i zawiesiłaś - powiedziała Czerwony Kapturek.
- Coś ty? - Śnieżka aka Kopciuszek zamrugała niewinnie rzęsami.
Dziewczyny pogadały chwilę o ciuchach, chłopakach i ich karygodnej nieumiejętności docenienia nowych fryzur. W międzyczasie jak spod ziemi pojawił się mechanik w czarnym ubraniu i czarnych okularach zaczął majstrować przy strzałkach.
- A ty tu czego? - zapytała grzecznie Śnieżka.
- Czym mogę służyć? - zapytała równie grzecznie Czerwony Kapturek.
- KRTEK, Komisyjne Ratowanie Testowych Elementów Konstrukcyjnych, do usług. Aktualnie nasz firma zajmuje się majtenansem obiektów typu ARROW (Aktywny Rewersyjno-Retrospektywny Obiekt Wybiórczy) czyli popularnych strzałek na skrzyżowaniach.
Gdy tak sobie miło rozmawiali strzałki dokonały restartu i były gotowe do odpowiedzi.
- ZALICZAMY - powiedziały i na lewej strzałce wyświetlił się obrazek białego królika.
- Hurra - krzyknęła Śnieżka.
- O żesz ja pi...ę, hurra - krzyknęła również Czerwony Kapturek po czym z szumem, świstem i dymem zamieniła się w złego zielonego ogra. Właściwie ogrka, bo dosięgał Śnieżce ledwo do kolan.
- A ty kto? - zapytała.
- Wielki zły ogr, niech to wszyscy diabli - obwieścił ogrek a radość z jego głosu biła niezwykła.
- Ogr to może i tak, ale wielki to chyba na wyrost, co? - powiedziała Śnieżka.
- Mam dobry PR.
- A z czego się tak cieszysz?
- Boś mnie z zaklęcia wyzwoliła rzuconego na mnie przez jedną wróżkę, moją byłą, jak jej nowej fryzury nie zauważyłem. Skazała mnie na podrygiwanie w tym czerwonym kubraku i bycie miłym - tu obrzydzenie wykrzywiło jego i tak już wykrzywioną twarz... mordę - błeee. Masz pojęcie jakie to obrzydliwe być miłym dla wszystkich? Dla wszystkich! Nawet bez powodu. Ohyda. Nareszcie będę mógł wrócić do swoich ulubionych zajęć: gwałcenia, rabowania i palenia. I wreszcie mogę kląć jak mój tata szewc. Dzięki ci Śnieżko.
- Nie ma za co.
Kolejny dobry uczynek, pomyślała Śnieżka. I poszła po szerokim szukać świecie tego co jest bardzo blisko.* A gdy tak szła i szła napadła ją myśl. Tata szewc? Mój tata też był szewcem. Czyżby ten mały pokurcz był moim porwanym za młody przez Królową Lodu braciszkiem Kajem? Zawróciła biegiem ale gdy dobiegła z powrotem do rozstaju dróg ogrka już nie było. W oddali tylko słychać było odgłosy tego co ogrki lubią najbardziej czyli gwałcenia, rabowania i palenia. Zwłaszcza gwałcenia.
- A niech się chłopak wyszaleje za młodu. W końcu się ożeni to mu żona gwałty i palenie z głowy wybije.***


*Paulo Coelho "Alchemik".**
**Albo Koziołek Matołek. W obu główny bohater szlaja się po świecie szukać skarbu a znajduje go tam gdzie zaczynał podróż.
***Rabowanie pominięte celowo. W końcu jakoś musi chłop na życie zarabiać.


PS. Naprawdę mam dość. Kto jest za tym żeby bohaterów uśmiercić w jakimś spektakularnym wypadku coby na pewno nie było możliwości kontynuacji? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz