środa, 1 kwietnia 2015

Dzieci moje

Dzieci moje blogowe drogie.

        Nadszedł dzień, o którym wiadomo było, że kiedyś nadejdzie. Dzień, o którym nie mówiliśmy, ale wiemy dobrze, że na każdego blogera gdzieś tam w przyszłości czeka jego chwila. Smutna chwila, w której trzeba powiedzieć "żegnajcie" ludziom, których się polubiło. Pomimo, że z większością Was nigdy się nie widziałem to jednak stanowiliście całkiem spory kawałek mojego życia. Co z jednej strony jest smutne, bo znaczy, że moje "prawdziwe" życie pozbawione jest ilości atrakcji dostatecznej żeby się w "wirtualne" nie bawić. Z drugiej strony pozwoliło mi to poznać ludzi, których nigdy bym nie poznał nie trafiając prawie 5 lat temu zupełnym przypadkiem na blog, którego treść zmusiła mnie do zostawienia komentarza. A potem do rozmowy z innymi komentującymi. A potem do zaprzyjaźnienia się a z paroma osobami. A potem po zaciekłej - wierzcie mi, jak lew walczyłem i upierałem się, że blog mi niepotrzebny - walce do założenia tego bloga (lub blogu, jak kto woli, ja się jednak będę trzymał formy ‘bloga’, brzmi jakoś przyjaźniej dla ucha).

        Powiecie, że mógłbym poczekać do 5-ych urodzin. Mógłbym. Ale to by było okrutne zabić coś w 5-e urodziny. Nie jestem okrutny. Nawet muchę jak złapię w domu to wypuszczam za okno. Nie, nie ma co czekać, nie ma co się rozczulać. Nadchodzi taka chwila, że trzeba iść dalej. Dzięki Wam łatwiej się szło do tej pory. Dzięki Wam łatwiej będzie się szło dalej.

        Patrzę na listę blogów, które odwiedzałem. Ze smutkiem patrzę, bo na większości z nich data ostatniego wpisu to ponad rok temu. A jednak z jakiegoś powodu ciągle mam je na liście, ciągle wydaje mi się, że nie można ot tak zostawić czegoś ważnego, że wrócą. Teraz wiem, że nie wrócą. Bo ja też nie wrócę. Kiedyś, dawno temu, kiedy w muzyce nie roiło się jeszcze od nastoletnich "artystów" jeden z moich ulubionych zespołów śpiewał "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym". Schodzę zatem.

        Ale nie martwcie się. Kto czytał Wiedźmina to wie, że "coś się kończy, coś się zaczyna". Dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia.

Bywajcie.

Wasz Jacek.

6 komentarzy:

  1. Jak Cię dorwę, to chyba Cię zaciukam- powoli, z premedytacją , żeby bolało. Nie pisze się takich rzeczy nawet z okazji 1 kwietnia.
    Miłego, tego nowego życia;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po wtorkowych piwach, w środku nocy, cud, żeś w ogóle trafiał w klawiaturę. Ale nad treścią wpisu to już nie panowałeś. Trzeba było mnie zapytać, to bym pomogła, poradziła, odradziła.
    Jak Cię dorwę, to zarżnę. No.

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę ja Was bardzo. Przecież nikt się nie mógł nabrać na tekst sprzed 3 lat. Słowo w słowo. Nikt. Nawet napisane, że "do 5-ych urodzin", jak po prawej stronie jak byk widać prawie 9.
    Z drugiej strony tekst okazuje się niebywale uniwersalny się okazuje. Trzy lata i nic nie stracił na aktualności.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zawsze. przewrotny Jacuś;p
    I za to Cię lubię:)))))))
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czy to kopia czy nie kopia domyślam się co chciałeś przez to osiągnąć.
    falę zaprzeczeń,płacz połączany z załamywaniem rąk, a nade wszystko
    wyznania dozgonnej miłości.
    i czuję jak narasta we mnie ocean rozpaczy.
    czyż nie zapewniamy Cię o naszej wobec Ciebie sile uczuć wszelakich razporaz?
    czyż nie okazujemy zainteresowania każdą napisaną przez Ciebie frazą?
    czyż można wątpić w naszą wobec Ciebie siłę uczuć?
    jak mogłeś -pytam z dna boleści-jak mogłeś zwątpić w nas,jak ????

    OdpowiedzUsuń