czwartek, 5 września 2013

Radzę sobie

        Dziś mija dwa lata jak mieszkam sam. Wypadałoby się jakoś ze sobą rozliczyć. Zadać jakieś pytania. Znaleźć jakieś odpowiedzi.

        2 lata. 730 dni. 17520 godzin. 1/21 mojego życia. Niecałe 5%. Niewiele. Ale dla kogoś kto całe życie mieszkał z kimś, dla kogoś kto po powrocie ze szkoły albo pracy zawsze miał do kogo otworzyć gębę, dla kogoś takiego dwa lata to naprawdę kupa czasu. Co się przez te dwa lata zmieniło? Straciłem rodzinę, ale odzyskałem spokój. Czy było warto? Nie mam pojęcia. Czy dzisiaj zrobiłbym to samo? Nie wiem. Chciałbym, aby była możliwość przeżycia alternatywnych rzeczywistości i wybrania tej najlepszej. Niestety, to tak nie działa. Nigdy się nie dowiem czy inna droga byłaby lepsza. Więc radzę sobie z tą rzeczywistością, która już się dokonała. Radzę sobie z pustym mieszkaniem. Radzę sobie z troską o syna mieszkającego 1300 km ode mnie. Radzę sobie z troską o rodziców, którym z czwórki dzieci tylko jedno pozostaje jeszcze w kraju. Radzę sobie z nadmiarem pracy, który wziąłem sobie na plecy. Radzę sobie. Spotykam się z przyjaciółmi, ze znajomymi, spotykam ludzi. Radzę sobie. Mieszkanie stoi, gości można przyjąć z marszu nie wstydząc się za bałagan. Radzę sobie. Czytam książki, oglądam filmy, słucham muzyki, piję wino. Radzę sobie...





























Ale samotność zaczyna dawać się we znaki.

24 komentarze:

  1. Urodzić się i umrzeć - to nasz obowiązek. Cała reszta jest opcjonalna...

    Opisujesz bardzo symptomatyczne objawy naszych czasów: rodzina w ch*j daleko, rozkawałkowana po świecie. 20 lat temu nie do pomyślenia, a teraz nie znam chyba żadnej rodziny, która by nie miała kogoś zagramanicą.

    Zaś co do alternatywnych rzeczywistości - najlepsze co można zrobić to zanurzyć się w dobrej lekturze SF. Zdaje się że nawet Pratchett wykorzystał ten motyw (bodajże w "Królowych i Damach" ale nie jestem pewien).

    Gdybanie "co by było gdyby" przeważnie dołuje, a więc staram się trzymać od niego z dala, choćby nie wiem jak kusiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłem "Długą Ziemię" (między innymi).
      Co do urodzin to raczej nas nikt o zdanie nie pyta. Co do śmierci też pozwolę sobie się nie zgodzić. Umieramy, bo jeszcze nikt nie wymyślił lekarstwa na śmierć. Osobiście chciałbym umrzeć w momencie i okolicznościach, które ja sam wybiorę. Ale to kwestia czasu. Jestem o tym głęboko przekonany. I tylko mam lekkie wątpliwości czy zdążę tego czasu dożyć. I jeszcze bym chciał dożyć teleportacji. Ale leniwi naukowcy zajmują się jakimiś głupotami.
      Rozważanie "co by było gdyby" dołuje gdy siedzisz całymi dniami patrząc na wpół pustą szklankę z whisky i zastanawiasz się co poszło nie tak. Nie siedzę. Ale pomyślenie o tym od czasu do czasu i rozważenie scenariuszy alternatywnych przypomina, że nie jesteśmy nieomylni. Co generalnie nie jest złe.

      Usuń
  2. gdybyś byś był inny to pewnie bym się porozczulała nad Tobą biednym ,samotnym,potłuczonym mizeraczkiem,
    ale że na szczęście jesteś jaki jesteś rozumiem, że to ino refleksja taka tak?
    znaczy się dokonałeś takiego wyboru z którym jest Ci dobrze,bo gdyby było inaczej, już byś ten stan kontrolowanej samotności (goście) zmienił.
    dobrze rozumiem?
    zula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewien czy rozczulanie się nad ludźmi naprawdę im pomaga. Właściwie to jestem pewien, że nie. Utrwala w nich stan "boże jaki jestem biedny" (nie mylić z "niech mnie ktoś przytuli") i zniechęca do wzięcia się w garść.
      Dobrze rozumiesz. To ino rocznicowa refleksja. Planuję wkrótce i takich rocznicowych zaprzestać bo ileż można się refleksjonować?

      Usuń
    2. refleksjonowanie nie jest złe,przy refleksjonowaniu widać jak daleko zaszedłeś od momentu zdarzenia.
      byleby nie przesadzić jak Adaś Miauczyński :).
      a przytulić to Cię mogę,ba nawet za uchem mogę podrapać ( i to bez brania na smycz!).
      no to uwaga :drapię i przytulam.
      ciuja?
      zula

      Usuń
  3. Wiesz, nigdy nie zgadniemy co byłoby gdyby.... Może byłoby dobrze a może sto razy gorzej.Przecież wcale nie wiadomo z czym musiałbyś sobie radzić teraz, gdybyście nadal byli razem. Pomyśl też o dobrych aspektach tej sytuacji, bo i takie przecież są.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie chodzi o to, że się zastanawiam czy zrobiłem źle. Po prostu okrągła data to człowiek nie mając nic innego do roboty siada i chwilę wraca wspomnieniami. Jeśli nie kończy się to wypiciem samemu 3 butelek wina to nie widzę w tym nic złego.

      Usuń
    2. Jacek, ja Ci tylko piszę, że nigdy nie wiadomo co "byłoby gdyby", a znając Cię trochę wiem, że nie był to jakiś lekkomyślny czyn i nie masz co rozmyślać na ten temat. Bo jedyne co wiadomo, to fakt, że byłoby inaczej. A dałbyś radę wypić sam 3 butelki wina?To bardzo dużo płynu wszak:)))
      Miłego, ;)

      Usuń
    3. Ależ oczywiście, że dałbym radę. Podstępnie nie podałem przecież okresu w jakim trzeba by tego wyczynu dokonać ;)

      Usuń
  4. bądź ogarnięty, ogarnij się.
    a tak serio, to wiesz, że cię uwielbiam, ale czy wiesz, że dalej te twoje wypociny czytuję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypraszam sobie wypociny. To ja tu duszę (dusza nie istnieje, ale tak się mówi) otwieram i co mnie spotyka? Wypociny. Pff.

      Usuń
  5. Z tego postu zieje taka samotność, że aż zabolało. Mnie zabolało. Radzę sobie. Mam wrażenie, że sam siebie o tym przekonywałeś. Wiem, bo to przerabiałam. Tak w zasadzie nadal przerabiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siebie nie muszę przekonywać. Samotność mnie nie boli. Doskwiera ale nie boli. No i przecież nie mieszkam na pustyni. Bywam między ludźmi i z ludźmi. Da się z tym żyć. Pomijając chwile zadumy w zasadzie nie mogę narzekać.

      Usuń
  6. Jacek, ale o co chodzi? mam w głowie potworne statystyki, z których wynika jasno, że nie mam co liczyć po ew. rozwodzie na nowy dobry związek, bo proporcje są dla mnie dupiate. Więc trwam, jak ta tv. Co innego Ty! Dla Ciebie fortuna ma tysiące świetnych kobiet od 25 wzwyż, nawet wolnych i bezdzietnych, jeśli dusza zapragnie. Nic, tylko przebierać. Dlaczego nie chcesz? Za szybko i nie zdążyłeś się odtruć?

    P.S.Że też tak daleko mieszkam;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Statystyka Hermiono to taki zwierz, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Weźmy ten Twój przykład. Wolne, młode i bezdzietne rzekomo latają stadami. Ale jeśli patrzą na statystykę to widzą coś takiego: jeśli facet ma 40 lat i jest kawalerem to jest już zepsuty do szpiku kości, a jeśli rozwiedziony to na pewno coś z nim jest nie tak skoro kobieta go zostawiła (bo tak to statystycznie wygląda, że to kobieta odchodzi) a jeśli był żołnierzem to na pewno znęcał się nad żoną (statystyka). Statystyka statystyką ale w życiu spotykamy ludzi i każden jeden jest od statystycznej średniej inny. Co w sumie całkiem fajne jest.

      P.S. A gdybyś mieszkała bliżej to pewnie byś zobaczyła, że nie taki Jacek fajny jak się maluje. Miewa humory i kaprysy, grymasi przy jedzeniu i nie cierpi rano wstawać.

      Usuń
    2. Ponadto statystycznie rzecz ujmując, każdy z nas ma jedno jądro i jeden jajnik, mówimy mieszanką chińsko-angielskojęzyczną i zarabiamy 100 USD miesięcznie. Zły zwierz ta statystyka, zaiste.

      A gdyby jeszcze rozciągnąć tę nieszczęsną statystykę na większą skalę, to wychodzi na to, że nas w ogóle nie ma, i to zarówno z punktu widzenia gęstości Rozumu w Kosmosie jak i jego czasu trwania. Tak więc nie ma się czym przejmować :)

      Usuń
  7. Witaj Jacku :) też sobie radzę i też nie jest mi z tym "całym życiem" lekko... Niby wszystko jest a jednak czegoś nie ma ...
    Agnieszka
    ps jakbyś chciał zapraszam do mnie: pani-spokojna.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. no nie ma rady - musisz sobie radzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. przepraszam a długo tak jeszcze zamierzasz milczeć?
    bo jeśli masz zamiar brać przykład z Beznaiwnej to ja się tak nie bawię.
    będę płakać.i tupać.urządzę histerię jak cholera.
    zula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie milczę. Ja prowadzę bogate życie wewnętrzne. :)

      Usuń
  10. "Kiedy czasami zdam sobie sprawę z olbrzymich konsekwencji całkiem małych rzeczy … nie mogę odeprzeć myśli … że małych rzeczy nie ma." Bruce Barton
    więc wiesz ,nie śmiem prosić Cię do o jakiś szalony akt hojności ale jak byś strzepnął tutaj jakieś okruszki tego bogactwa zanim rozpłyniesz się w nirwanie ,nie było by to chyba zbyt dużym wysiłkiem?
    bo jeśli by było to histeria.
    :)
    zula

    OdpowiedzUsuń
  11. Jacek.... w pździerniku.... NIC???????!!!!!!!
    oj Jaceeeeeek...
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się październik nie skończył :P

      Usuń
  12. czekasz na halloween?;)
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń