Obwieszczenie.
"Każda świadoma i inteligentna istota, niezależnie od planety i czasu pochodzenia, niezależnie od budowy organizmu lub też jego ekwiwalentu lub też braku odpowiednika organizmu, niezależnie od wyznawanej wiary w bóstwa istniejące, nieistniejące, istniejące kiedyś lub zaistniejące w przyszłości lub też niewiary we wspomniane wcześniej bóstwa lub też kompletnej obojętności w sprawie istnienia lub nieistnienia wspomnianych bóstw, niezależnie od rozmiaru w dowolnej zajmowanej przez tą istotę liczbie wymiarów, niezależnie od koloru, zapachu, smaku czy innych cech dających się odczuć dowolnym z istniejących lub potencjalnie istniejących lub przynajmniej niewykluczonych zmysłów, niezależnie od preferencji seksualnych lub nieposiadania żadnych preferencji w tej dziedzinie lub też w ogóle nierozumienia o co chodzi z tym całym seksem, niezależnie od używanego języka, czy to mówionego, czy to gwizdanego, piskanego, śpiewanego, zapachowego, kolorowego, migowego, telepatycznego lub innych potencjalnie istniejących lub przynajmniej niewykluczonych, niezależnie od rodzaju diety, trybu życia, liczby przyjaciół lub członków rodziny tudzież ich ekwiwalentu w lokalnej kulturze, każda taka świadoma i inteligentna istota posiada niezbywalne prawo przynajmniej przez jeden obrót planety, z której istota pochodzi lub którą aktualnie zamieszkuje wokół własnej osi być smutną lub odczuwać ekwiwalentne uczucie i nikt, ze szczególnym uwzględnieniem Hermiony (człowiek, płeć żeńska, wiek - 18 obiegów planety wokół gwiazdy centralnej, trzecia planeta od niczym niewyróżniającej się pojedynczej gwiazdy w peryferyjnym układzie słonecznym peryferyjnej galaktyki spiralnej przy jednej z peryferyjnych międzygalaktycznych autostrad 17-ej kategorii odmeteorowywania), nie może takiej istoty nazywać smutnym burakiem ze wsi."
Obwieszczenie wchodzi w życie z dniem narodzin tego wszechświata i obowiązuje do samego końca.
Tako rzeczę Ja. Wbrew temu co się może wydawać nie straciłem wiary w ludzi i nadziei na lepszą przyszłość. Po prostu czasem się załamuję jak oglądam wiadomości (stąd tekst o marnym morale ludzkości, stąd też prawie już nie oglądam i nie czytam wiadomości), a czasem bywam smutniejszy niż powinienem (bo minął rok, na upływ czasu niewielki mam niestety wpływ). Na szczęście rzadko. W samym byciu smutnym nie ma niczego złego. Smutek pozwala pogodzić się ze stratą czegoś co było ważne i rozpocząć życie na nowo. Problem pojawia się gdy ten smutek zaczyna rządzić naszym życiem. Gdy przeżywanie przeszłości staje się ważniejsze od tworzenia przyszłości. Gdy ciąży nam jak kula u nogi i nie pozwala pójść dalej.
Mój taki nie jest. Nie trzyma mnie w miejscu, nie utrudnia życia, nie zamyka w domu przy szklance whisky i albumie ze zdjęciami. Nie, mój po prostu jest. A raczej bywa. Trudno żeby nie bywał, w końcu zamknąłem prawie 20 lat życia i nie ma co udawać, że to było radosne wydarzenie. Bywa więc, wypiję z nim czasem wino, pogadamy o starych czasach, potem ja idę do pracy, którą lubię i w której tak naprawdę dobrze się bawię, a on sobie idzie. Gdzieś, nie wiem gdzie, nie pytałem.
A oglądaliście skok Felixa? Wiecie dlaczego uwielbiam i podziwiam takich ludzi? Bo w nich jest przyszłość. Była w Kolumbie i Magellanie. Była w Amelii Earhart, w Edmundzie Hillarym, w sir Livingstonie, w Chucku Jaegerze. Była w każdym człowieku, który wyruszał w nieznane, który wyruszał szybciej, dalej, wyżej. Ktoś kiedyś wymyśli sposób na podróżowanie szybciej niż światło - jestem o tym przekonany - i będziemy potrzebować kogoś kto wsiądzie do prototypu i poleci nie wiedząc dokąd. I wsiądzie. I poleci. A za nim polecimy MY.
No i nie można nie wspomnieć o kolejnej, 15-ej chyba już próbie pokonania Anglików w piłkę nożną. A w Warszawie leje. Stadion Narodowy powinno się zbudować nie w centrum tylko gdzieś poza miastem. Szybka kolej i transport zapewniony. Kibice po meczu biliby się na polu a nie między samochodami. No i po powrocie pieszo do miasta nie mieliby już siły na demolki tylko szli grzecznie spać. Czyż to nie cudowny pomysł? Może opatentować zanim Apple to zrobi?
No i nie można nie wspomnieć o kolejnej, 15-ej chyba już próbie pokonania Anglików w piłkę nożną. A w Warszawie leje. Stadion Narodowy powinno się zbudować nie w centrum tylko gdzieś poza miastem. Szybka kolej i transport zapewniony. Kibice po meczu biliby się na polu a nie między samochodami. No i po powrocie pieszo do miasta nie mieliby już siły na demolki tylko szli grzecznie spać. Czyż to nie cudowny pomysł? Może opatentować zanim Apple to zrobi?
Leje cudnie, nadrabia chyba zaległości z troski o poziom wody w Wiśle, żeby tych śmieci na dnie nie było widać. I chyba meczu nie będzie!?!? Skok Felixa oglądałam.No nie bardzo wiem jaka to z nim przyszłość. Jeśli idzie o pożytki naukowe z tegoż skoku, to coś mi się widzi,że to skórka za wyprawkę.Odwagi facetowi nie brak, fakt, albo mu po prostu duże dawki adrenaliny potrzebne by się wydzieliła odpowiednia dawka endorfiny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
O to właśnie chodzi. A jaki był pożytek z wlezienia na Mount Everest? Albo z przelecenia nad Atlantykiem? Chodzi o pokonywanie granic, droga Anabell. Odpowiedź na pytanie "Po co?" brzmi "Bo nikt przede mną tego nie zrobił". Ktoś pamięta kto drugi przybił do brzegów Ameryki? Ktoś pamięta kto 7-y, 16-y i 50-y przeleciał nad Atlantykiem? Nie. Mamy, niektórzy z nas mają, coś co każe im być pierwszymi. Oni ciągną wóz z tymi, którzy siedzą i oglądają to na YouTube.
UsuńChooo, pokażę Ci Aleję Bluesa i wtedy poczujesz, co naprawdę znaczy rozdzierający serce smutek ;)
OdpowiedzUsuńChodź dokąd? Gdzie ta aleja? Kto zaprasza? (Bo ja wstydliwy i nie wiem czy z obcymi wypada chodzić)
UsuńDzień dobry! tu nożyce!
OdpowiedzUsuńByłabym małostkowa, czepiając się przeinaczeń. Grunt, że wielkomiejski przystojniak wychynął ze skorupy melancholii. Good for you!
P.S. 18 to nawet bym nie chciała mieć. Tak cóś ze 25, jak wątroba jeszcze była śliczna i ważyłam mniej niż worek ziemniaków. Zapisz się jako pierwszy, który zawrócił Ziemię - może czas pójdzie z powrotem?
To nie przeinaczenie jeno luźna nadinterpretacja, na którą ja, autor poczytnego bloga, artysta niemalże mogę sobie pozwolić.
UsuńPS. A zauważyłaś jak skromnym milczeniem pomijam notorycznie rzucane mi pod nogi komplementy?
Spontanicznie cię uwielbiam za to obwieszczenie.
OdpowiedzUsuńChciałbym dla jasności dodać, że prawa tego nie należy nadużywać.
UsuńHermi lubię - mało powiedzieć tu, choć istnieje portal, gdzie znaczyć to 'wszystko';) a Ciebie od akapitu " A oglądaliście.." opatruje komentarzem :-) take five!, Sir.
OdpowiedzUsuńPrzybijanie piątek nieodmiennie mi się od jakiegoś czasu kojarzy z Barney'em Stinsonem (jeśli wiesz o kim mówię, a uwielbiam człowieka) :)
Usuń