środa, 26 sierpnia 2009

I co?

        Moi ulubieni amerykańscy naukowcy opublikowali właśnie wyniki swoich najnowszych (sowicie opłacanych) badań. I wyszło z nich (z tych badań, nie z naukowców), że kobiety wolą żonatych. Że niby jak żonaty to znaczy, że co trochę odchowany i przynajmniej jedna kobieta daje z nim radę wytrzymać.

        Harpie Wy jedne! Gasicielki ognisk domowych! Conany Barbarzynice szczęśliwych małżeństw! Ładnie to tak się za cudzymi mężami oglądać? Na złą drogę przyzwoitych facetów sprowadzać? Zawsze cały ród męski twierdził, że my biedni niewinni, uwiodła nas, kusicielka jedna. I teraz mamy na to naukowy dowód. Naukowy! Ha! Łyso Wam teraz? Już mi tu zaraz z kwiatami... wróć, z piwem do mężów swoich w te pędy i przepraszać za te wszystkie kalumnie na nich rzucane. Mówiłem, że my się za kobietami nie oglądamy. My im po prostu wzrokiem dajemy do zrozumienia, że nie mają na co liczyć. Czasem po wyjściu z domu to obrączki chowamy do kieszeni, żeby wzroku tych harpii nie przyciągać nadaremnie. I nawet to czasem nie pomaga. Atakują i tak. Zapuszczamy brzuchy, przestajemy uprawiać sport, pijemy za dużo piwa. Wszystko po to żeby podobać się tylko tej jednej, której przyrzekaliśmy aż po grób. I nic. Ciągle tylko te zalotne spojrzenia, to oblizywanie ust, to upuszczanie chusteczek, to mruganie rzęsami gdzie się człowiek nie obejrzy. No i jak my, słaba płeć, mamy się bronić? Uderzyć nie wypada, to ulegamy. Wracamy potem do domu ze wstydem, choć to nie nasza wina. Zakładamy obrączkę przed drzwiami i wchodzimy udając, że nic się nie stało. Na zewnątrz spokój, wewnątrz wyrzuty sumienia, choć nie wiem czemu, toć to nie nasza wina. Co jeszcze mamy zrobić żebyście dały nam spokój?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz