Muszę powiedzieć, że PiS i prezydent miło mnie zaskoczyli. Byłem głęboko przekonany, że ta afera z możliwością niepodpisaniem ustawy, która to możliwość podobno mocno wkurzyła prezesa, to tylko taka zagrywka, żeby prezydent mógł się wykazać niezawisłością i niezależnością od prezesa. Bo przecież niedługo wybory i to byłby bardzo PR-owy gest. "Patrzcie niewierni, nazywacie mnie długopisem, notariuszem, ale gdy trzeba, gdy chodzi o sprawy ważne, o naszych obywateli walczących z rakiem, umiem powiedzieć: stop, nie tędy droga, panie prezesie". I ding, kilka punktów procentowych więcej.
Tymczasem niespodzianka. Podpisał. Spadajcie chorzy, spadajcie rodzice śpiący pod łóżkami dzieci w przepełnionych salach, spadajcie ich rodziny, damy 2 miliardy panu Kurskiemu, który za te pieniądze będzie nas z tego pięknie tłumaczył.
PiS jest tak pewny wygranej, że te 2 miliardy postanowił wydać lepiej niż na kilka procent poparcia. Ale z drugiej strony - a z kim miałby przegrać?
Tymczasem niespodzianka. Podpisał. Spadajcie chorzy, spadajcie rodzice śpiący pod łóżkami dzieci w przepełnionych salach, spadajcie ich rodziny, damy 2 miliardy panu Kurskiemu, który za te pieniądze będzie nas z tego pięknie tłumaczył.
PiS jest tak pewny wygranej, że te 2 miliardy postanowił wydać lepiej niż na kilka procent poparcia. Ale z drugiej strony - a z kim miałby przegrać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz