Z racji jednakowoż tegoż, iż częściej się odzywam na FB niż tutaj (chociaż tutaj nie zamierzam umrzeć całkowicie) i tamże kontakt ze mną można mieć szybszy, częstszy (częściejszy?) i bogato ilustrowany zdjęciami, to osoby, które o takimże kontakcie ze mną marzą od lat i nie śpią przez brak owegoż kontaktu po nocach, zapraszam do kontaktu prywatnego, to podam swoje FB-owe namiary. Jak również kontaktem prywatnym można wysłać mi namiary swoje, wtedy to ja będę zapraszał.
Wszyscy mają FB, wiem to doskonale. Choć niektórzy nieśmiali nie pod swoim nazwiskiem. Nie potępiam.
Zachęcam do pośpiechu, gdyż wkrótce wyjeżdżam na wakacje i relację tradycyjnie zamierzam prowadzić na bieżąco. A czasem uda mi się tam nawet wrzucić coś szczątkowo zabawnego.
Eeee, nie fajnie, nie ma mnie na FB. Nie lubię FB. Podobno jak kogoś nie ma na FB to go na świecie nie ma, no to miłego urlopu Ci życzę z moich berlińskich zaświatów.
OdpowiedzUsuńLubię FB. Nie żebym nie mógł bez niego żyć, ale znakomicie ułatwia utrzymywanie kontaktów z ludźmi, z którymi masz ochotę utrzymywać kontakt.
UsuńTez nie lubie FB, ale mam... ale nie wlaczam…. Poczekam na normalne wpisy :)
OdpowiedzUsuńTamte też są normalne :). Tylko czasem odrobinę szybciej się pojawiają.
UsuńFB? Fuuuuj!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwych wakacji życzę.
No wiem, wiem. My, elita z blogów, jak zaczynaliśmy to FB nie było. Ale trzeba iść z czasem, z postępem, z osiągnięciami. Poszłem (bo miałem blisko, jak mawia Bałtroczyk).
UsuńNie mam FB i dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś nie miałem. Ale potem niemanie zrobiło się modne i się złamałem. Nie żałuję. Póki co.
UsuńNo toś wymyślił! Sam widzisz, po komentarzach, że mamy fb w głębokim poważaniu. Me too;- )
OdpowiedzUsuńW sumie można się było domyślić, że wśród starożytnych blogerów FB nie będzie się cieszyć zbytnią popularnością. Niemniej jestem przykładem tego, że można - w miarę bezboleśnie - połączyć jedno z drugim.
Usuń