środa, 12 listopada 2014

O neutralności światopoglądowej.

        Cytat z ekspertyzy wykonanej przez pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego w odpowiedzi na pytanie czy Kościół Latającego Potwora Spaghetti można uznać za wspólnotę religijną:

"Przede wszystkim jednak, musi pojawić się refleksja natury zasadniczej: czy jest możliwe, aby jakaś grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych w sposób poważny traktowała tezę, iż w rzeczywistości istnieje Latający Potwór Spaghetti, który stworzył wszechświat, jest wszechmogący i wszechwiedzący."

        Czy tylko mi się wydaje, że w tym miejscu każdy “w miarę rozsądny i w miarę wykształcony człowiek” powinien zamiast Latający Potwór Spaghetti wstawić nazwę swojego boga, a następnie oddać się refleksji natury zasadniczej? (Skądinąd wersja z [tu wstaw imię swojego boga] zamiast Latającego Potwora Spaghetti bardzo by przypominała tekst przysięgi Straży Miejskiej z Ankh-Morpork. Do znalezienia w sieci, polecam, bawi do łez. Zwłaszcza w wykonaniu strażników ;-) )

Ekspertyza się wzięła stąd, że państwo polskie, w osobie ministra administracji i cyfryzacji (albo odwrotnie), z uporem maniaka odmawia rejestracji Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Że niby chłopaki sobie jaja z religii robią.

Paragraf 25, punkt 2 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej
Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.

Zachowują bezstronność? A w preambule:
“my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, …”

No proszę Was. Jeśli to jest bezstronność to ja jestem Królewna Śnieżka skrzyżowana z tyranozaurem. Zapewniają swobodę? Oczywiście. Pod warunkiem, że wasze poglądy nie dotyczą religii. Jeśli uważacie religię za bzdurę to zatrzymajcie to dla siebie. Przekonania religijne albowiem, w przeciwieństwie do światopoglądowych i filozoficznych, są pod ochroną.

Może nie jestem “w miarę rozsądnym i w miarę wykształconym człowiekiem”, ale dla mnie bezstronność oznacza mniej więcej “Wierzcie sobie w co chcecie, dopóki nie wymaga to zjadania obywateli RP albo wyciągania od tejże RP jakichkolwiek pieniędzy. Nic nam do tego.

Paragraf 25, punkt 1 Konstytucji rzeczpospolitej Polskiej
Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
 
Paragraf 25, punkt 4 Konstytucji rzeczpospolitej Polskiej
Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem Katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.

        Równouprawnione jak diabli. Wszystkie równouprawnione, ale najbardziej równouprawniony jest Kościół Katolicki. Orwell byłby dumny: “Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych.” “Och, ale przecież Kościół katolicki jako jedyne z wyznań ma własne państwo. Musimy mieć z nim oddzielną umowę.” No to pytam: musimy mieć z nim oddzielną umowę gdyż…? (Zwłaszcza w kontekście “równouprawnione” i “bezstronność”).

        Czepiasz się Jacek, powiecie, przecież wszystko doskonale funkcjonuje. Czepiam się, bo wszystko dalekie jest od doskonałości. Dużo zaś bliższe jest hipokryzji uprawianej przez państwo i jego funkcjonariuszy. Państwo, rzekomo neutralne i pozwalające wierzyć w co chcemy, naprodukowało przepisów dających kościołom (ale tylko zarejestrowanym!) przeróżne ulgi. I zapędziło się w kozi róg, bo teraz każdy związek wyznaniowy może domagać się tych samych ulg. Rozwiązanie? Rejestrować związki wyznaniowe (te które udają, że w cokolwiek wierzą) albo nie rejestrować (tych, które udają tylko trochę). Ale to pociąga za sobą konieczność wymyślenia jakichś kryteriów “poważności” wyznań. Tych śmiesznych nie rejestrujemy. Jak się ocenia poważność religii? Nie mam pojęcia. Dla mnie wszystkie są mniej lub bardziej zabawne. Nie mam pojęcia dlaczego Kościół Wyznawców Słońca zasłużył na rejestrację, a Kościół Makarona już nie. I stąd ekspertyza naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zupełnie mimochodem strzelająca w stopę każdej religii. Bo czy ktoś z Was naprawdę wierzy w staruszka, który niepokalanie zapłodnił dziewicę, której syn rozmnażał chleb i rybę, chodził po wodzie, zamieniał wodę w wino i - fanfary - zmartwychwstał po 3 dniach? Ktoś? Ręka do góry. Ktokolwiek?

        Każdy ze znanych mi katolików ma własną wersję religii, własne 10 przykazań, własną wizję boga, własną wizję wiary. Tak właśnie powinno być. Wierzmy w co chcemy i państwu nic do tego dopóki nikomu nie dzieje się krzywda. W Konstytucji w paragrafie 25 powinien być tylko jeden punkt: “Rzeczpospolitej Polskiej nie interesuje w co wierzą obywatele, ale rytuały tej wiary muszą być zgodne z prawem obowiązującym w Rzeczpospolitej Polskiej”. Albo zapiszmy, że religią dominującą jest Kościół Katolicki, a inne rejestrujemy wedle uznania. To też dam radę tolerować. Ale w tej chwili to nic innego jak kpina. A za rok, może dwa, pastafarianie wygrają w Strasburgu, a za upór ministerstwa zapłacimy oczywiście my, bo przecież ministerstwo żadnych swoich pieniędzy nie ma. Wygrają, bo w Konstytucji nie mamy zapisane, że religia nie może być prześmiewcza. Szykujcie portfele, Rodacy. Politycy się wyżywią.

        Kibicuję pastafarianom mocno. Choć ściemniają w kwestii przynależności do ich Kościoła. Głoszą, że wystarczy pomyśleć, że jesteś pastafarianinem i już jesteś. Niestety nie czytali chyba swojego własnego statutu. Tego, który dołączyli do wniosku o rejestrację. A w nim stoi, że żeby zostać członkiem Kościoła trzeba złożyć pisemne oświadczenie. Tak samo, żeby z Kościoła wystąpić. Zadałem sobie trud i przeczytałem. Może oni też powinni?

13 komentarzy:

  1. kibicuję im jak diabli! z takich właśnie powodów (których absolutnie nie chciałoby mi się ubierać w słowa, jak Ty to zrobiłeś;-)
    Gdybyś miał do czynienia z oświatą, to byś wiedział, jak beznadziejnie wygląda sprawa równoprawności, rozdzielności itd. A gdybyś miał do czynienia z prawem, to dostałbyś apopleksji. Państwo w państwie. Może lepiej, że nie masz. I tak wiesz. To trzymamy kciuki za potwora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej, że nie mam. Gdyż czasem szybko się irytuję, a po co mi to na starość.

      Usuń
    2. awatara byś se narysował, bo taki anonimowy jesteś. Nie inspiruj się tylko potworem, bo fanki stracisz!
      Weź przykład z Hermi - apetyczna blondyna, palce lizać.

      Usuń
  2. Jacek, ja mam jednak nadzieję że więcej jest w Tobie tyranozaura niż Królewny Śnieżki. Czy Ty gdzieś tu w okolicy spotkałeś jakieś równouprawnienie czy jakąkolwiek wolnośc wyznania lub światopoglądu? Tyle tej wolności dopóki nie powiesz głośno tego, co naprawdę myślisz o katolicyzmie i wszystkim co z nim związane. Bo na szczęście myślec można różnie, byle głośno o tym nie mówic. I, co zabawniejsze, od chwili zwerbalizowania swych myśli staniesz się wrogiem nie tylko Kościoła ale i państwa. A czepiac się będzie nie tylko
    Kościół ale i "wierni", którzy tak naprawdę nie wiedzą w co wierzą i dlaczego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę jednak tej wolności jest. Za krytykowanie religii nie palą już na stosach. Za lądowanie na komecie też nie. Ale chciałoby się więcej.

      Usuń
    2. Lądowanie na komecie- to jest coś, co mnie "zjadło". To super sprawa. Na stosie już nie palą, ale potrafią życie człowiekowi zmarnowac.

      Usuń
  3. "Choć ściemniają w kwestii przynależności do ich Kościoła. Głoszą, że wystarczy pomyśleć, że jesteś pastafarianinem i już jesteś."
    Tutaj akurat sie z nimi zgadzam. Nie musze nalezec do Kosciola Katolickiego czy tez jakiegokolwiek inego, by byc Katoliczka czy tez wyznawczynia np. Latajacego Potwora Spagetthi. Ba, nawet moge sie z danego kosciola wypisac i dalej dana religie wyznawac.
    Tak mi sie jakos nasunelo, jak to by bylo z religia katolicka, gdyby ja tak opodatkowac w Polsce, jak to ma miejsce w innych krajach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciał żeby wprowadzono u nas podatek kościelny. Bardzo. Teraz mi się nie chce z Kościoła wypisywać. Z podatkiem ja, i zapewne wielu innych, miałoby w końcu motywację. Ciekawe ilu by zostało?

      Usuń
  4. mnie dziwi ,że Ciebie jeszcze cokolwiek w tym naszym dziwnym kraju dziwi.
    mnie nie dziwi już nic a nic.
    albo raczej dziwi ,jeśli jest normalnie np. idę do urzędu i sprawę załatwiają od ręki.
    do dziś się z szoku nie mogę otrząsnąć.
    ooo, nie do tego mnie moje państwo kochane przez lata przyzwyczajało,
    nie do tego.
    no jak tak można,cyk,myk i załatwić.
    bez czekania,bez komplikacji,tak ot,od ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy przestanę się dziwić, to znaczy, że się poddałem. Albo, że jestem stary. Ani jedno ani drugie mi się nie podoba. Będę się dziwił i będę się bzdurami denerwował. Póki sił starczy.

      Usuń
    2. skoro lubisz w taki właśnie sposób ... ;)
      ja tam wolę zdziwienia pozytywne,nawet jeśli są przypadkowe.
      kiedyś np. przesłałam link z piosenką http://www.tekstowo.pl/piosenka,_1053_1072_1090_1072_1083_1080_,_1054___1041_1086_1078_1077____1082_1072_1082_1086_1081___1084_1091_1078_1095_1080_1085_1072_.html zamiast jednej znajomej, to wszystkim.
      dziewczyny były zdziwione albo zaciekawione,natomiast wszyscy panowie potraktowali to jak żartobliwą propozycję.
      radochę mieliśmy wszyscy.

      Usuń
  5. To, mój drogi, że każdemu wolno wierzyć w co chce, nie oznacza z automatu, że każdą bzdurę trzeba rejestrować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałbym nawet, że żadnej z tych bzdur nie należy rejestrować.

      Usuń