poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Flirtować proszę

Charaktery numer z sierpnia 2014 roku:

Większość ludzi często nie dostrzega, że inna osoba chce z nimi nawiązać flirt, natomiast niemal bezbłędnie rozpoznaje, że ktoś nie jest nimi zainteresowany - uważa Jeffrey Hall z University of Kansas.
W prowadzonych przez niego eksperymentach dwoje nieznajomych ludzi spędzało razem ok. 12 minut, rozmawiając. Następnie oboje wypełniali kwestionariusze, w których musieli m.in. zaznaczyć, czy flirtowali i czy robił to ich rozmówca. Tylko 36 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet prawidłowo stwierdziło, że rozmówca ich podrywał. Za to w przypadku ponad 80 procent par rozmówcy prawidłowo rozpoznali, że ich partner nie był nimi zainteresowany. – Ludzie nie flirtują w sposób jednoznaczny, ponieważ nie chcą się ośmieszyć. Dlatego czasem trudno odróżnić flirt od zwykłej przyjacielskiej postawy – tłumaczy autor badania.”

        Czyli co? Spławiać umiemy bezbłędnie, ale okazywać zainteresowanie idzie nam już dużo gorzej. Łzy się cisną do oczu, gdy pomyślę ileż to pięknych romansów się mogło przez to zmarnować. Chlip.

        Uwaga, odezwa.Od dzisiaj drogie panie baczniej się przyglądajcie rozmówcom. A może oni z Wami flirtują? A może liczą na coś więcej niż przyjaźń? A może im serca potem krwawią, gdy z powodu Waszej nieuwagi trafiają do friendzone?

24 komentarze:

  1. Największe powodzenie mam u mniejszych ode mnie o głowę, ździebko garbatych, łysych, z mięśniem piwnym na wierzchu. No i u panów co mnie kierowniczką nazywają. Ale nie wiem, czy następnego dnia pamiętają, że w ogóle ze mną rozmawiali. Wolę jednak być sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyż oni nie boją się już ośmieszenia odrzuceniem zalotów. Pozazdrościć tylko. Mogą flirtować ze wszystkimi ;)

      Usuń
  2. Do friendzone trafiaja nie z powodu naszej nieuwagi, tylko przez wlasna nieudolnosc;) A wracajac do tematu, niestety, to panowie sa mistrzami nadinterpretacji. Pracowalam kiedys w firmie o wysokim wpolczynniku zamezczyznienia. To jakis koszmar byl, panowie rozmawiali z naszymi biustami i zawsze gdy ktoras z nas nalewala sobie kawe, mozna bylo przylapac ich na bacznym obserwowaniu naszych tylnych regionow. A gdy najmlodsza z nas, niedoswiadczona kolezanka (notabene przesliczna) probowala byc dla naszych kolegow mila i uprzejma, co drugi uwazal, ze na niego leci. Biedne dziewcze szybko nauczylo sie co i jak i odtad bylo jak wszystkie inne damy w firmie: chlodne i niedostepne. Natomiast brak zainteresowania rzeczywiscie latwo odczytac. Mowa ciala i takie tam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do friendzone trafiają nie przez własną nieudolność, nie przez Waszą nieuwagę. Trafiają tam, bo z premedytacją pakujecie tam chłopaków, którzy może i są fajni i sympatyczni i Was szanują, ale to za mało. I proszę ze mną na ten temat nie dyskutować, gdyż widziałem zbyt wiele obrazków na kwejku, żebym łatwo zmienił zdanie ;)

      Usuń
    2. Gdziez bym smiala dyskutowac ;) Ale przeciez friendzone to dla najwytrwalszych panow tylko poczekalnia, wiec lepsze rozwiazanie niz calkowite odrzucenie.

      Usuń
    3. To nie poczekalnia. To piekło. Jesteś tak blisko, a tak daleko.

      Usuń
  3. Ja największe powodzenie mam u żonatych. Diabli nadali;)
    To już flirt czy jeszcze nie?;)
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyż żonaci mogą sobie pozwolić na odrzucenie, bo zawsze mają gdzie wrócić. Albo są już zbyt długo żonaci.
      Flirt musi się odbywać oko w oko. Mężczyźni są wzrokowcami. Muszą widzieć.

      Usuń
  4. gdyby mnie ten Hall zapytał, to by się dowiedział, dlaczego nie zauważam flirtu. Jako mężatka wytwarzam pole magnetyczne informujące otoczenie, że nie jestem zainteresowana. Może robi to obrączka? W każdym razie ja tak mam, a to powoduje, że żaden flirt się nie przebija. W te i we wte.
    A! I pragnę jednocześnie wyrazić zazdrość wobec piszących powyżej, bo mnie to nikt nie rwie. Chlip.Wiem, że to wszystko nielogiczne, ale jestem blondynką...
    P.S. Jacek! Wiedziałam, że o czymś wczoraj zapomniałam, kurka wodna. Dzień Przyjaźni - pełna celebra, a o Dniu Browarnika zapomniałam. Nie było zdrówka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To obrączka ma to magiczne działanie. Mężatka jest celem trudniejszym, gdyż mężatki - nie wiadomo po co - wierzą w te bzdury o miłości i wierności. Przynajmniej przez jakiś czas. No i zawsze można oberwać w łeb od małżonka. Zdecydowanie bezpieczniejsze są niemężatki.
      A ja Dzień Piwa i Browarnika świętowałem zacnie. Bardzo mi się podoba koncepcja, żeby codziennie było jakieś święto :)

      Usuń
    2. 13 września. Pan sobie sprawdzi. Syndrom dnia następnego wypada na szczęście w niedzielę:-) A wcześniej, bo 31 sierpnia to mamy święte prawo wspólnie celebrować Dzień Blogów. To jesteśmy umówieni.

      Usuń
    3. 13 września - Dzień Programisty, moje święto. I Dzień Całowania Chłopaków w Usta, nie moje święto, ale się poświęcę, żebyście miały kogo całować. No i Dzień Kolejorza. Nie mam pojęcia jak się pod to podpiąć, żeby z tej okazji też się napić.

      Usuń
    4. Juz pomagam, Jacku. Zajmujesz sie flirtowaniem ("ide flirtowac") a jak flirt to i pociag(?) Jak jest pociag to i kolejarz byc musi.

      Usuń
  5. Czasem wysylamy sygnal ytak subtelne, ze rzeczywiscie druga osoba moze odebrac nasze starania, jako przejaw sympatii a nie podrywu. Z drugiej strony mowa ciala rozmowcy zdecydowanie powinna pomagac w rozszyfrowaniu intencji, pewne gesty sa bezwiedne i kompletnie nie zdajemy sobie z nich sprawy. Owocnego podrywania zatem !

    Kina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flirtowania, droga Kino, flirtowania. Flirtowanie nie musi prowadzić od razu do podrywania. Choć bądźmy szczerzy, najczęściej o to właśnie chodzi. Dziękuję za życzenia. Idę flirtować ;)

      Usuń
    2. Mysle Kino, ze kobiece, subtelne sygnaly zawsze sa odbieranie jednoznacznie. Meskie natomiast, bywaja dla kobiet zagadka i sa roztrzasane na tysiac roznych sposobow;)

      Usuń
    3. Hala co prawda to prawda:)
      Alicja;)

      Usuń
  6. No fakt, nam jest chyba łatwiej;)
    Kina

    OdpowiedzUsuń
  7. nic a nic nie rozumiem.
    przecież wszystkie próbujemy z Tobą filtrować,
    każda się stara jak umie,
    rzęsyma trzepoczemy jak szalone,
    Hermi to nawet próbuje pancernej metody (no taka jestem zajęta przez męża),
    a Ty nie dość, że naszych subtelnych wysiłków nie nie zauważasz ,
    to jeszcze nam niezasłużenie odezwami zarzucasz ???
    o nieładnie,nieładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermi to nawet kolankiem opalonym zanęciła swego czasu i nic... Jacek jest typem gawędziarza i musimy się z tym pogodzić.

      Usuń
    2. Trzepotanie rzęsami przez internet - nie działa.
      Pokazywanie opalonych kolanek przez mężatki - nie działa (ale próbujcie, próbujcie).
      Niemniej urażon kalumniami rzucanymi mi w twarz we własnym domu strzelam focha na weekend.

      Usuń
    3. no ale co my winne ,że Tobie ktoś w domu kalumniami w twarz rzuca?
      że kolanka wolisz nieopalane ?
      i że blog pisany a nie videoblog,na którym nasze rzęsy trzepoczące hurtem byś mógł oglądać?
      no co my winne pytam się?
      a potem to się będzie nazywało,że zanim się flirt rozkręci to już się kończy i Dżefrej z Kanzas błędne wnioski se będzie wyciągał.




      Usuń
    4. Zula, czy ja ci już pisałam, że Cię kocham?

      Usuń
    5. Obsmialam sie:)))Kudos!

      Usuń