Dzisiejszą część sponsoruje wino Ceravolo Cabernet Sauvignon Adelaide Plains. Robi wrażenie, nieprawdaż? Ceravolo Cabernet Sauvignon Adelaide Plains. Gdzież tam Albatrosowi jabłkowemu do tego. Od razu spragniony wykwintności Polak czuje się wykwintniej. Następnie spragniony wykwintności Polak żeby jego poczucie wykwintności osiągnęło poziom nieosiągalny sięga do oryginalnego opisu.
Z opisu oryginalnego: "Cabernet to odmiana, która czuje się świetnie na czerwonych glinkach australijskiej terra rossa. Prezentuje dojrzałą owocowość, dobrą strukturę i siłę. Przez zaokrąglenie beczką (leżakowanie ponad rok w beczkach z dębu francuskiego) nie straszy szorstką taniną. Wyczuwalne ciemne owoce wraz z rasowymi nutami korzeni i tytoniu. Pełne w palecie, prowadzi do zmysłowego, konfiturowego finału."
Hołdując wyznawanej przeze mnie starej hejterskiej zasadzie "Jak się nie masz do czego przyczepić to przyczep się do czegokolwiek" przyczepię się do czegokolwiek. Czyli do opisu, bo on się nie może bronić. "czuje się świetnie na glinkach". Czy ktoś pytał caberneta jak się czuje na glinkach? A może jemu tam smutno jest? A może by wolał na zielonych? Gdyby tak mu tam było fajnie i miło to by nie dawał jednych z najniższych na świecie plonów z hektara. Swoją drogą ciekawe, że czerwoną ziemię w Australii nazywa się z włoska terra rossa.
Strukturę wino to ma. Muszę się zgodzić z autorem opisu bo pojęcia nie mam co to jest struktura wina. Ale potem jest najciekawsze. Niech mnie ktoś oświeci dlaczego leżakowanie w zaokrąglonych beczkach powoduje, że wino nie straszy szorstką tkaniną. Bo się szorstkość tej tkaniny tępi na zaokrąglonych brzegach? Na ich subtelnych krągłościach delikatnie ukazujących się w półmroku, pozostawiającym pole wyobraźni gdy nie wszystko jest odkryte? Aż by się je chciało dotknąć i podziwiać. Idealne prawie półkule powoli odsłaniane przez opadającą z nich delikatną tkaninę. Przecudny efekt 4 miliardów lat ewolucji a jednak powodujący, że nawet największy sceptyk wykrzyknie w uniesieniu "Bóg musi istnieć, te cuda nie mogły powstać przypadkiem"...
TANINY! To nie to co myśleliście. To taniny nie są szorstkie! Przepraszam najmocniej. Prawie popełniłem fopa. Tak, taniny nie są szorstkie, potwierdzam, takie w sumie całkiem gładkie są, tak. O smaku korzennym. I tytoniowym. Przecież nikt nie lubi zapachu/smrodu tytoniu. Dlaczego tytoń w winie jest fajny?
Ale starczy czepiania, przejdźmy do degustacji. Ceremoniał otwarcia wina. Przelanie do karafki w celu dekantacji. (Dekantacja to taki proces na wypadek gdyby zaokrąglone beczki nie wystarczyły, za jej pomocą pozbawia się wino resztek kantów.) Delikatnie, bez pośpiechu, jak z kobietą. I oto jest, pierwsza lampka niczym pierwszy pocałunek, nalewamy powoli, muskając lekko brzeg karafki niczym płatek ucha ukochanej, rozkoszując się delikatnie bulgoczącym widokiem czerwieni niczym jej usta. Podnosimy lampkę trzymając za nóżkę. Wąchamy lekko mieszając żeby uwolnić zapach. Pod światło oceniamy kolor, klarowność. Lampka koniecznie musi być z białego szkła, gładkie, żadne kryształy, delikatna niczym dziewica jak lelija. Mieszamy mocniej pozwalając aby krople wina (tzw łzy) powoli spływały po ściankach kieliszka. Bierzemy mały łyk, rozprowadzamy go językiem na podniebieniu, smakujemy i wreszcie kulminacja, połykamy. Pozostaje w ustach posmak, rozkoszujemy się nim, im dłużej tym lepiej, niczym słonawa pamiątka pierwszego pocałunku. To finisz.
Nie mam pojęcia po co robi się to wszystko powyżej, ale brzmi dużo lepiej niż "otworzyć i nalać do kieliszka i wypić nie rozchalpując na boki". Pierwszy łyk, jak pierwszy pocałunek, smakują najlepiej, najmocniej, najdłużej. Dlatego po pierwszym robimy przerwę. Ale potem to już nie ma się co bawić w pierdoły. Uzupełniamy kieliszek jak robi się pusty w mięzycasie prowasonc menskie rozmowy tradysyyjnie o pohoju na śfieecie i zimnej fuzji. Dlasego hyp fuzzzja ma być zimna? Nie lubimyy zimna. Hsemy fuzje cie-hyp-łą...
*tytuł thx Sydney Polak
*zdjęcie i oryginalny opis wina thx to Kondrat Wina Wybrane
Jacuś, gdybyś był aktorem, którego z jakichś ( mnie nie znanych) względów nikt do grania w filmie lub w teatrze nie zaprasza, to też byś układał takie opisy- nie tylko z nudów, dla zarobku również. Osobiście nie bardzo wierzę w te opisy - ich jedynym celem jest zrobienie wrażenia na "maluczkich" i zachęcenie do zakupu butelki tego lub innego wina. Poczyta taki maluczki tekst w przewodniku po winach, wyuczy się go na pamięć, pogna po butelką a potem będzie się popisywał przed dziewczyną. A nalewając jej kolejny kieliszek będzie myślał; "pij, kochana, pij, będziesz łatwiejsza". Nie napisze co wtedy mysli dziewczyna- zbyt niecenzuralne.
OdpowiedzUsuńTwoje zdrowie Jacku;)
Z aktorstwa jeśli dobrze pamiętam zrezygnował sam. I zajął się swoją pasją. Trudno go za to potępiać. Nie sądzę, że sam wymyśla opisy. Nie dałby rady, za dużo tego. A to on powiedział kiedyś o winie to co mi się spodobało. Na pytanie "jakie to jest dobre wino" odpowiedział "takie jakie pani smakuje".
Usuńo to, to! zawsze sobie przy takich opisach wyobrażam, jak wściekły/rozbawiony/upalony/napruty/znudzony/wypalony był autor, sorry, copywrither.
OdpowiedzUsuńMusisz Hermi sprecyzować czy masz na myśli opis oryginalny (ku tej wersji się skłaniam) czy też genialną jego parodię w wykonaniu mnie (co by we mnie zabiło ducha walki).
Usuńcopywriter, łosiu!
UsuńOoooo Mościa Panno! Nas? Bohaterów? Łosiem?
Usuńlub też jak mocno przepełniony sarkazmem.
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że panowie przy wińsku dyskutują o pokoju na świcie.
nareszcie rozumiem czemu zainteresowanie pokojem na świecie deklarują wszelkie miss.
każden jeden chłop sobie wtedy myśli -ta to bysta jest!
zula