Czy Wy też macie dość onetowych blogów? Co chwila "Twojemu blogowi nic nie jest", "Taka strona nie istnieje" itp. Jak tylko znajdę sposób jak przenieść całą zawartość wraz z komentarzami na inną platformę to urządzę tutaj imprezę pożegnalną i powiem Onetowi "żegnaj, bez żalu".
Kucyki. Jak można nie wiedzieć co to są kucyki. Gdybym Was nie znał to bym podejrzewał, że - o zgrozo - nie zaglądacie na JoeMonstera. Ale przecież zaglądacie, prawda? I tam jest coś co się nazywa Szafa. I tam użytkownicy wrzucają obrazki i filmiki, które tak piękne są, że koniecznie muszą się nimi podzielić z innymi użytkownikami. Mnie osobiście przyciągają do szafy wrzucane tam przez kobiety na pokuszenie mężczyzn liczne fotografie kobiet urodziwych w strojach cokolwiek niekompletnych. Ale aktualnie królują tam niepodzielnie kucyki. Odradzam zaglądać, chyba że jesteście gotowi na szok. Niestety Hermiono, te kucyki wielbione są nie przez dwuletnie dziewczynki, o nie.
Niniejszym... i tu uwaga bo składam obietnicę a obietnic zwykłem dotrzymywać... niniejszym oświadczam, że więcej żartów w dniu 1-ego kwietnia nie będzie. Zwłaszcza tak okrutnych. A wracając do wiosny... Wspomniana obywatelka Wiosna ma w tym roku pewien problem z dotarciem na miejsce. Ja rozumiem, problemy komunikacyjne w związku z remontami dróg w przygotowaniu na największy blamaż współczesnej Europy czyli Euro 2012. Ja rozumiem, trudno opuścić fajne miejsce w ciepłych krajach i przybyć do nijakiego kraju z manią wielkości i zostać tu na całe 3 miesiące. Ale, na Niewidzialnego Różowego Jednorożca, już czas. A skoro już za chwilę wiosna to czas poczynić jakieś plany na lato. Jakieś propozycje? Przygotowuję kartkę i długopis (młodzieży podpowiadam, że tak się kiedyś robiło notatki) i zamieniam się w słuch.
"Nigdy nie jest za późno żeby zacząć marnować sobie życie" Piękne, nie? Z drugiej strony: dzisiaj jest pierwszy dzień reszty Twojego życia.
czwartek, 12 kwietnia 2012
środa, 4 kwietnia 2012
No proszę
No dajcie spokój. Jak można popsuć zabawę w pierwszym komentarzu. Wiernyfan jedynie zaplusował (ten żal, ten smutek w głosie, prawie uwierzyłem, że to prawda, tak trzymać), reszta - nie mogę nie zauważyć - podeszła do tematu dość luźno. Oczekiwałem płaczu, zgrzytania zębami, marszów na Warszawę z transparentami "Jacek wróć, kochamy Cię". Zanotować: nie urządzać więcej takich akcji bez przygotowania uczestników dramatu. Z drugiej jednak strony jak Wam w ogóle mogło przejść chociaż przez myśl, że mógłbym zakończyć żywot blogowy pierwszego kwietnia o pierwszej zero cztery? To by było zbyt wyrafinowane nawet jak na mnie.
Wiernyfan, wybacz, że fatalnie popsułem Ci statystykę. Już nie będziesz mógł powiedzieć, że nie napisałeś nigdy żadnego komentarza.
Wracając dzisiaj tramwajem do domu podejrzałem osobę oglądającą na telefonie kucyki. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co z tymi kucykami chodzi? Szafy na JoeMonsterze nie da się oglądać, bo jest zdominowana przez kucyki. Kucyki wrzucane tam przez na oko dorosłego faceta. Taki też jechał tramwajem i oglądał kucyki. Nie kumam. A może powinienem powiedzieć - nie kucykam?
Wiernyfan, wybacz, że fatalnie popsułem Ci statystykę. Już nie będziesz mógł powiedzieć, że nie napisałeś nigdy żadnego komentarza.
Wracając dzisiaj tramwajem do domu podejrzałem osobę oglądającą na telefonie kucyki. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co z tymi kucykami chodzi? Szafy na JoeMonsterze nie da się oglądać, bo jest zdominowana przez kucyki. Kucyki wrzucane tam przez na oko dorosłego faceta. Taki też jechał tramwajem i oglądał kucyki. Nie kumam. A może powinienem powiedzieć - nie kucykam?
niedziela, 1 kwietnia 2012
Dzieci moje
Dzieci moje blogowe drogie.
Nadszedł dzień, o którym wiadomo było, że kiedyś nadejdzie. Dzień, o którym nie mówiliśmy, ale wiemy dobrze, że na każdego blogera gdzieś tam w przyszłości czeka jego chwila. Smutna chwila, w której trzeba powiedzieć "żegnajcie" ludziom, których się polubiło. Pomimo, że z większością Was nigdy się nie widziałem to jednak stanowiliście całkiem spory kawałek mojego życia. Co z jednej strony jest smutne, bo znaczy, że moje "prawdziwe" życie pozbawione jest ilości atrakcji dostatecznej żeby się w "wirtualne" nie bawić. Z drugiej strony pozwoliło mi to poznać ludzi, których nigdy bym nie poznał nie trafiając prawie 5 lat temu zupełnym przypadkiem na blog, którego treść zmusiła mnie do zostawienia komentarza. A potem do rozmowy z innymi komentującymi. A potem do zaprzyjaźnienia się a z paroma osobami. A potem po zaciekłej - wierzcie mi, jak lew walczyłem i upierałem się, że blog mi niepotrzebny - walce do założenia tego bloga (lub blogu, jak kto woli, ja się jednak będę trzymał formy ‘bloga’, brzmi jakoś przyjaźniej dla ucha).
Powiecie, że mógłbym poczekać do 5-ych urodzin. Mógłbym. Ale to by było okrutne zabić coś w 5-e urodziny. Nie jestem okrutny. Nawet muchę jak złapię w domu to wypuszczam za okno. Nie, nie ma co czekać, nie ma co się rozczulać. Nadchodzi taka chwila, że trzeba iść dalej. Dzięki Wam łatwiej się szło do tej pory. Dzięki Wam łatwiej będzie się szło dalej.
Patrzę na listę blogów, które odwiedzałem. Ze smutkiem patrzę, bo na większości z nich data ostatniego wpisu to ponad rok temu. A jednak z jakiegoś powodu ciągle mam je na liście, ciągle wydaje mi się, że nie można ot tak zostawić czegoś ważnego, że wrócą. Teraz wiem, że nie wrócą. Bo ja też nie wrócę. Kiedyś, dawno temu, kiedy w muzyce nie roiło się jeszcze od nastoletnich "artystów" jeden z moich ulubionych zespołów śpiewał "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym". Schodzę zatem.
Ale nie martwcie się. Kto czytał Wiedźmina to wie, że "coś się kończy, coś się zaczyna". Dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia.
Bywajcie.
Wasz Jacek.
Nadszedł dzień, o którym wiadomo było, że kiedyś nadejdzie. Dzień, o którym nie mówiliśmy, ale wiemy dobrze, że na każdego blogera gdzieś tam w przyszłości czeka jego chwila. Smutna chwila, w której trzeba powiedzieć "żegnajcie" ludziom, których się polubiło. Pomimo, że z większością Was nigdy się nie widziałem to jednak stanowiliście całkiem spory kawałek mojego życia. Co z jednej strony jest smutne, bo znaczy, że moje "prawdziwe" życie pozbawione jest ilości atrakcji dostatecznej żeby się w "wirtualne" nie bawić. Z drugiej strony pozwoliło mi to poznać ludzi, których nigdy bym nie poznał nie trafiając prawie 5 lat temu zupełnym przypadkiem na blog, którego treść zmusiła mnie do zostawienia komentarza. A potem do rozmowy z innymi komentującymi. A potem do zaprzyjaźnienia się a z paroma osobami. A potem po zaciekłej - wierzcie mi, jak lew walczyłem i upierałem się, że blog mi niepotrzebny - walce do założenia tego bloga (lub blogu, jak kto woli, ja się jednak będę trzymał formy ‘bloga’, brzmi jakoś przyjaźniej dla ucha).
Powiecie, że mógłbym poczekać do 5-ych urodzin. Mógłbym. Ale to by było okrutne zabić coś w 5-e urodziny. Nie jestem okrutny. Nawet muchę jak złapię w domu to wypuszczam za okno. Nie, nie ma co czekać, nie ma co się rozczulać. Nadchodzi taka chwila, że trzeba iść dalej. Dzięki Wam łatwiej się szło do tej pory. Dzięki Wam łatwiej będzie się szło dalej.
Patrzę na listę blogów, które odwiedzałem. Ze smutkiem patrzę, bo na większości z nich data ostatniego wpisu to ponad rok temu. A jednak z jakiegoś powodu ciągle mam je na liście, ciągle wydaje mi się, że nie można ot tak zostawić czegoś ważnego, że wrócą. Teraz wiem, że nie wrócą. Bo ja też nie wrócę. Kiedyś, dawno temu, kiedy w muzyce nie roiło się jeszcze od nastoletnich "artystów" jeden z moich ulubionych zespołów śpiewał "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym". Schodzę zatem.
Ale nie martwcie się. Kto czytał Wiedźmina to wie, że "coś się kończy, coś się zaczyna". Dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia.
Bywajcie.
Wasz Jacek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)