Czy nam - nie wierzącym w dozgonną miłość i temu podobne bzdety - się to podoba czy nie nieuchronnie zbliżają się Walentynki. Nazwane tak na cześć świętego Walentego, patrona ciężkich chorób, zwłaszcza umysłowych, nerwowych i epilepsji. Czyli jakby do zakochania pasuje. Bo czymże innym jest zakochanie jeśli nie ciężką chorobą umysłową? Każden jeden rodzic, któren dziecko w wieku nastoletnim kiedykolwiek zakochane posiada wie, że choroba objawia się absolutną niewrażliwością na bodźce z otoczenia inne niż wizerunek, głos, dotyk lub zapach osoby będącej przyczyną choroby. Na szczęście nieszczęście to jest uleczalne. Prawie, że każdy z nas kiedyś to w życiu przeszedł i żyjemy. Czyli można. A jak się już raz to przeszło to i odporności na następne zakażenia się nabywa. Nie absolutnej odporności niestety. Stąd widuje się czasem ludzi w wieku podeszłym zbliżonym do mojego, którzy fruwają prawie że nad ziemią bo im się wydaje, że drugą młodość i miłość przeżywają. Niestety to tylko nawrót choroby.
Na szczęście każdy nawrót wzmacnia odporność. Z czasem zatem nabywa się odporności absolutnej, która wreszcie pozwala widzieć świat takim jakim jest a nie zasnuty wzbudzonymi hormonami w kolorze pink. Świat prawdziwy, brudny, gwałtowny, gdzie bliźni bliźniemu prędzej nogę podstawi niż miejsca ustąpi w tramwaju. Gdzie zachód słońca trudno zobaczyć przez wielkomiejski smog. Gdzie miłujący pokój i bliźniego chrześcijańscy patrioci biją się z miłującymi pokój i głoszącymi równość wyznawcami pacyfizmu. Gdzie trzeba wstać przed świtem, żeby zdążyć na tramwaj, który i tak odjedzie Wam przed samym nosem i zobaczycie tylko złośliwy uśmiech pana motorniczego.
Ale nie miałem się rozpisywać nad urokami życia, ale zapytać miałem. Jak przeżyć jutro? Jak przeżyć atakujące zewsząd serduszka, imprezy dla zakochanych, piosenki dla zakochanych, wiersze dla zakochanych, zestawy obiadowe dla zakochanych, promocje dla zakochanych, filmy dla zakochanych? Jak żyć panie premierze, jak żyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz