poniedziałek, 23 maja 2011

Wam wszystkim

        Szybko i nieubłaganie czas sobie leci. Ponoć czas w międzyczasie leczy również rany, ale opinie co do tego są sprzeczne. Natomiast co do tego, że leci wątpliwości nie ma. Choć liczni przeciwko temu protestują.
Stuknęło Dziurawemu Workowi 4 lata dzisiaj. Wiek jak na bloga sądzę, że sędziwy. Trochę się przez te 4 wydarzyło. Czytałem o Waszych sukcesach i porażkach. Pobieraliście się, rodziły Wam się dzieci, odnosiliście sukcesy w pracy, nauce, broniliście (z sukcesem!) prac magisterskich i doktorskich. Mam w linkach sporo blogów, które właściciele opuścili bez słowa. Mam też takie, których właściciele mimo oficjalnego pożegnania nie mogą się z nimi rozstać. Czasem odzywacie się po pół roku żeby za chwilę znowu zniknąć na pół roku. Nie kasuję Waszych linków, ciągle wierzę, że kiedyś jeszcze się odezwiecie.
         Pomimo, że właściwie nikogo z Was nie poznałem osobiście to przez te 4 lata staliście się ważnym kawałkiem mojego życia. Zapewne komuś wyda się to smutne iż tak wiele znaczą dla mnie osoby, których nigdy nie widziałem i pewnie nie zobaczę, że tak mało dzieje się w moim prawdziwym życiu, że muszę się posiłkować wirtualnym. Ale... I don’t care. Stanowiliście światełko w ciemnym tunelu moich nieciekawych czasem zadań, w podłe dni zawsze u kogoś z Was znalazłem coś co potrafiło poprawić mi humor.
I za te 4 lata Wam dziękuję. A za kolejne 4 wznoszę toast i wypalam dzisiaj wieczorem cygaro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz