wtorek, 13 października 2009

No co tam?

        No co tam ciekawego jak mnie nie było? Ej, kto pił z mojego kubeczka? Kto siedział na moim foteliku? I, co najgorsze, KTO DOTYKAŁ PILOTA? Książki, kto ruszał książki? Niech zgadnę - Janina tu była? 'Czarne dziury' obok 'czarnego humoru' zamiast na swoim naturalnym i logicznym miejscu czyli przy 'ciałach niebieskich'. No nie mogę pojąć tej kobiecej logiki. A właściwie 'logiki'. Tak sobie myślałem..., hobby takie, że myślę sobie czasem..., że jak wrócę to się wspnę... wespnę... wdrapię na wyżyny echolokacji i grafomaństwa, tfu, elokwencji... i falstart. Gdzie tu jest przycisk 'Usuń'? A dobra, w montażu się wytnie. Nie wiecie dlaczego mnie łeb boli jakbym przez tydzień w ścianę nim walił? Nie macie wrażenia, że jakiś roztelepany jestem dzisiaj? Bez ładu i składu, trzeba mi okładu :) Się mi zrymowało i nie mogłem się powstrzymać. Co? Nie, nic nie brałem. W pracy jestem, w pracy nie biorę. Wróć! Wcale nie biorę! To tylko tak dwuznacznie zabrzmiało, no zwykłe przejęzyczenie, myślałby kto. To przez pogodę. Gdzie jest złota polska jesień się pytam no gdzie? I kto oglądał wczoraj "Ja, Robot"? Nie ja, tytuł taki. A w kinie grają "Weronika postanawia umrzeć". Najlepsza książka Coelho. Jedna z nielicznych nadających się do czytania. No i główną rolę gra Buffy to jak tu na taki film nie pójść. Pod pozorem zaznawania kultury oczywiście a nie gapienia się na jej tyłek. Buffy, nie kultury. Trochę się tylko obawiam czy dobrym pomysłem będzie zabranie na ten film żony. Żona moja bowiem, jak każda kobieta, posiada nieosiągalną dla mężczyzn i niewytłumaczalną (i niewybaczalną) umiejętność dostrzegania gdzie patrzę nawet siedząc obok mnie w kompletnej ciemności. No i tak się trochę będę jakby krępował za tym tyłkiem rozglądać (Buffy, nie kultury) w jej obecności. Dlatego na piwo faceci chodzą bez żon. Ajć, naprawdę to powiedziałem? A mówili koledzy, nie chlap jęzorem po próżnicy, lepiej się piwa napij. Mię teraz na pewno nie przyjmą do Królewskiego Towarzystwa Hodowców Mięśniów Piwnych (po angielsku brzmi dostojniej: Royal Beer Belly Trainers Society), którego szacownym członkiem starałem się zostać. Żebyście widzieli jakie mają fajne legitymacje. Nie mówcie im, że wychlapałem, co? W zamian możecie się tutaj trochę porządzić. Ale reguły obowiązują. 1. Nie dotykać książek. 2. Ze wszystkich rzeczy w moim domu korzystać możecie, tylko jednego Wam nie wolno - NIE DOTYKAĆ PILOTA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz