piątek, 24 maja 2024

Veto!

     Natomiast jeśli chodzi o nic nie warte łańcuszki, w których niby zabraniamy Facebookowi korzystania z naszych danych - Facebook w powiadomieniu informuje, że będzie nasze dane wykorzystywał do szkolenia SI. Wspaniałomyślnie nie skorzysta z naszych prywatnych rozmów na Messenger. A przynajmniej tak twierdzi, bo jakoś nie widzę sposobu, żeby to zweryfikować.
Macie otóż rzeczywistą okazję spróbować zaprotestować. Dlaczego tylko spróbować? Bo z treści formularza wynika, że mogą, ale nie muszą, się do Waszego sprzeciwu zastosować. W powiadomieniu jest link do formularza. Zachęcam do klikania i sprzeciwiania. Dla zasady.

    Bądźmy szczerzy - większość z nas nie publikuje tam niczego sensownego. W większości fimiki z tiktoka, czasem jakiś mem, sporo zdjęć, zwłaszcza z wakacji w ciepłych krajach, mnóstwo błędów ortograficznych i gramatycznych. Nieliczni popełniają sensowny tekst o długości wymagającej kliknięcia w 'Pokaż więcej' . SI wykształcona na tym materiale zapewne dokona elektronicznego seppuku w chwilę po uzyskaniu świadomości. Niemniej zaprotestować, dla zasady, trzeba.


PS. Mój sprzeciw został uznany.

sobota, 18 maja 2024

Excalibut!

    Oto jest! Po latach przedzierania się przez (miejskie) dżungle, po licznych walkach z tubylcami w barwach wojennych okolicznych klubów piłkarskich, po wątpiących spojrzeniach rodziny i znajomych, znalazłem.
    Jedyny w swoim rodzaju, zaginiony wieki temu, pierwszy i jedyny miecz legendarnego wojownika o wyzwolenie mężczyzn, założyciela tajnego, pacyfistycznego stowarzyszenia No Ma'am Club, pierwszego i ostatniego tego imienia, pracownika miesiąca przez niepobite do dzisiaj 123 miesiące z rzędu - legendarnego Ala Bundy'ego (4 przyłożenia w jednym meczu). Oto on! Równie jak Al Bundy legendarny Excalibut! Tylko sprzedawca butów o czystym sercu może go dzierżyć.
    Czy jest śmiałek, który zechce czystość swego sumienia rzucić na salę i spróbować wyrwać miecz z tychże zarośli?

(20 zł za jedną próbę, 80 zł za 5 prób, 250 abonament miesięczny)



poniedziałek, 6 maja 2024

O spokoju świętym niedoczekanym

         To, że kobiety są z Reptilusa a mężczyźni z Ziemi to wiemy, tak? Przypomnę tylko: prysznic - wrzątek, kran - wrzątek. Co jest zrozumiałe. Jak się pochodzi od zmiennocieplnych gadów to trzeba jakoś temperaturę ciała utrzymać. My, mężczyźni, pochodzimy od ssaków, temperaturę wewnętrzną utrzymujemy sobie sami. A dziewczyny wrzątek, solarium, plaża. A żeby tę swoją potrzebę dogrzewania zamaskować, to dziewczyny wykształciły zdolność do błyskawicznego opalania się na brązowo. Co nie tylko ładnie wygląda odwracając naszą uwagę od ich pochodzenia, ale przy okazji pozwala udawać, że one się tu tylko opalają a nie ratują swoje życie.

         Ale dzisiaj nie o ich, kobiet pochodzeniu. Dzisiaj o ich, kobiet, nieumiejętności nicnierobienia. Trochę niechcący miałem długi weekend. Myślałby kto - plaża (ja oczywiście w cieniu, dziewczyny oczywiście nie, bo, przypominam, temperatury trzeba nałapać), ciepła woda, zimne piwo. Jednakże kto ma żonę (dziewczynę / narzeczoną / kochankę) ten wie, że kobiety nie potrafią korzystać z dni wolnych. 5 dni wolnego! Ileż to można ponicnierobić, ileż poodpoczywać, ileż na hamaku poleżeć! Ale nie. Trzeba coś robić. Ja mam taką osobistą teorię, że one, te nasze dziewczyny generalnie kochane istoty, nie umieją patrzeć jak się relaksujemy. No nie może być tak, żeby facet siedział 5 dni i nic nie robił. Jeszcze mu głupoty do głowy zaczną przychodzić. A głupio go ot tak do roboty zagonić. I głupio ochrzaniać, że nic nie robi jak sama nic nie robi. To weźmie i sobie robotę znajdzie. Bo jak ona robi to i chłop będzie musiał. Albo się sam domyśli, że ma się do jakiejś roboty zabrać, albo mu niewiasta coś znajdzie. Ze swej strony zalecam jednak znalezienie sobie czegoś samemu. Wprawdzie nie całkiem to pozwala zleceń uniknąć, ale przynajmniej na jakiś czas można się zamknąć w garażu i udawać, że się czyści narzędzia. Nieuniknienie nadejdą jednak zlecenia nieuniknione: "trawa taka wysoka, skosić by trzeba", "huśtawka dawno nie malowana", "gdzie z tą farbą, zeszlifować najpierw trzeba", "kory nowej trzeba kupić ze 40 worków", "ziółka podlej", "szyszki wyzbieraj", "pod magnoliami trzeba pograbić". Inwencja ich jest niezmierzona. Genetycznie nie cierpią jak facet po prostu nic nie robi.

         W związku z czym z rozkoszą wróciłem w poniedziałek do pracy. Ostatni raz się dałem nabrać na długi weekend. W przyszłości, jakoś tak czuję, będę miał w długie weekendy mnóstwo pracy w pracy.