BTW (by the way, czyli po polsku "przy drodze"):
Kultowym serialem opiewającym liczne zalety pracy informatyków oraz ich niezaprzeczalny profesjonalizm i niewątpliwie troskliwe podejście do klienta jest "IT Crowd". Polecam wszystkim, którym nudzi się aż tak, żeby im się chciało oglądać serial o informatykach.
Nie, no żartowałem. Nikomu się aż tak nie nudzi.
Zatem suchar informatyczny na dziś:
"Architekt, artysta i informatyk prowadzili dyskusję na temat czy lepiej spędzać czas z żoną czy z kochanką. Architekt stwierdził:
- Wolę spędzać czas z żoną, budując solidne fundamenty naszego związku.
Artysta rzekł:
- A ja wolę spędzać czas z kochanką, bo to daje mi uczucie tajemniczości i namiętności.
Na to informatyk:
- A ja wolę obie.
- Jak to obie?
- No bo gdy żona myśli, że jestem z kochanką a kochanka że z żoną, to mogę spokojnie siedzieć przy komputerze."
Komentarz:
Pragnąłbym zauważyć jak optymistyczny przekaz niesie powyższy suchar. Informatyk otóż... tak, ten wykpiwany w licznych dowcipach, fatalnie ubrany, zarośnięty introwertyk z lekkim przestrachem podchodzący do kobiet... ten otóż informatyk w powyższym sucharze posiada nie tylko żonę, ale i kochankę! Sasasa, ha!
(Wprawdzie jak widać nie korzysta z ich usług, ale niech to nie umniejsza jego triumfu. Nasz bohater.)
Skąd ta radość? No cóż, pomimo licznych zalet opiewanych na cieszących się zasłużoną sławą blogach (że wspomnę tylko o jednym: http://dziurawyworek.blogspot.com/2009/02/kochajcie-informatykow-dziewczeta.html) informatyk nie jest stworzeniem, które przeciętna kobieta chciałaby mieć w domu. Znaczy, owszem, przeciętna kobieta chciewa mieć informatyka w domu. Od czasu do czasu. Jak się jej akurat zepsuje komputer albo kupiła nową drukarkę. Ale na stałe to pożytku wielkiego z informatyka nie ma. Bo tak:
Podsumowanie:
Suchar dzisiejszy zaliczyć należy do kategorii fantastycznych, jako że nikt nigdy nie widział informatyka nie tylko żonatego, ale i z kochanką.
*Kanapki robię przepyszne! A woda na herbatę - miodzio.
**Albo hipster.
(Wprawdzie jak widać nie korzysta z ich usług, ale niech to nie umniejsza jego triumfu. Nasz bohater.)
Skąd ta radość? No cóż, pomimo licznych zalet opiewanych na cieszących się zasłużoną sławą blogach (że wspomnę tylko o jednym: http://dziurawyworek.blogspot.com/2009/02/kochajcie-informatykow-dziewczeta.html) informatyk nie jest stworzeniem, które przeciętna kobieta chciałaby mieć w domu. Znaczy, owszem, przeciętna kobieta chciewa mieć informatyka w domu. Od czasu do czasu. Jak się jej akurat zepsuje komputer albo kupiła nową drukarkę. Ale na stałe to pożytku wielkiego z informatyka nie ma. Bo tak:
- do kina to na "Warcraft"
- pograć w coś - "Warcraft"
- serial jakiś? - "IT Crowd" albo "Teoria wielkiego podrywu"
- teatr może? - "życie to nie teatr" - mówi ciągle, opowiada
- ugotować toto potrafi kanapki i herbatę*
- sprzątać zaczyna jak mu trawa wyrasta na klawiaturze i tylko biurko w zasięgu rąk
- romantyzm w jego wykonaniu to sms z emotką
- kwiatki kupuje tylko w Farmville
- ubiera się jak fleja albo bezdomny**
- goli się tylko na ślub (co mu się nieczęsto zdarza)
- kładzie się do łóżka jak już śpisz, wstaje jak jeszcze śpisz i idzie do pracy
- wraca z pracy, je obiad (kanapki) i wraca do pracy
Podsumowanie:
Suchar dzisiejszy zaliczyć należy do kategorii fantastycznych, jako że nikt nigdy nie widział informatyka nie tylko żonatego, ale i z kochanką.
*Kanapki robię przepyszne! A woda na herbatę - miodzio.
**Albo hipster.