wtorek, 23 maja 2017

Był sobie blog

        24 maja 2007 roku na blogu dziurawyworek.blog.onet.pl ukazał się pierwszy, i jak się okazało, nie ostatni wpis. Sam blog urodził się dzień wcześniej, ale chwilę potrwało zanim udało mi się wszystko zamienić na zielone z czarnym tłem. Zatem dzisiaj mija okrąglutka, dziesiąta rocznica. Alleluja.

Co się przez ten czas wydarzyło?

        Poznałem mnóstwo interesujących osób. Większość z tych znajomości nigdy nie wyszła poza blogi. W związku z czym umarła razem z tymi blogami. Bo blogów przez ten czas umarło mnóstwo. Miałem na netvibes kilka stron linków prowadzących do blogów, które częściej lub rzadziej czytałem. Została jedna. A i ta jedna bardzo rzadko zgłasza coś nowego. ŚMIERĆ blogów zebrała swoje żniwo bez litości.

        Przeniosłem się z onetu na blogspot. Co poprawiło znacząco stabilność strony (onet padał co chwila z komunikatem “nie ma takiego bloga” co - zanim się człowiek przyzwyczaił - powodowało lekki stres), ale jednocześnie znacząco zmniejszyło liczbę nowych czytelników. Onet wrzucał czasem link do jakiegoś mojego tekstu na główną i trafiały do mnie przypadkowe osoby. W większości tylko po to żeby napisać jakim jestem pacanem i męską szowinistyczną świnią. Trochę mi tego brakuje.

        Nie zmieniłem kolorów, o co wielokrotnie prosiły mnie różne osoby. Bo lubię i nie zmienię. Podobno kilku czytelników się o to obraziło i sobie poszło. Papa.

        Rozwiodłem się. Ożeniłem ponownie. Bagaż doświadczeń zabrałem ze sobą. Czasem trochę przeszkadza.

        Mój mały synek jest już mężczyzną, układa sobie życie w dalekim kraju. 

        Pracuję przy tym samym biurku co 10 lat temu. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Pomimo licznych zmian ciągle jest tu znośnie i w miarę spokojnie. Lubię spokój. Za to komputer służbowy mam pierdyliard razy bardziej wypasiony. Nie chcecie wiedzieć ile firma za niego zapłaciła. Z Waszych pieniędzy.

        Jestem 10 lat starszy, odrobinę mądrzejszy, ciągle tak samo marudny, trochę posiwiałem, przestałem walczyć o resztki włosów na głowie i jadę u fryzjera dwójką, za to broda rośnie dłuższa i jeszcze bardziej siwa.

        I miałem klimatyzację, a nie mam.



        Rzadko się ostatnio odzywam, wiem. Starość to albo lenistwo. Czy ja wiem? Albo nadmiar wrażeń i związany z tym brak czasu na pisanie? Tak czy owak, jeszcze trochę powalczę, więc wpadnijcie czasem. Pozdrowienia od Jacka co ma tyle lat, że mu się już tego nie chce zamieniać na system siódemkowy.

12 komentarzy:

  1. A pamietasz o takiej jednej , której pomogłeś założyć bloga? Tak się rozbujała, że ma nawet dwa.
    No cóż, z każdym rokiem przybywa nam siwych włosów i więcej miejsca na skórze głowy, to normalka. A niektórym to nawet i nieco ciała przybywa i to już jest nadmiar szczęścia, wielki nadmiar, mało potrzebny.
    Fakt, Twój synek już stał się synem dorosłym. I dobrze, żeś się ożenił, bo jak mawiają socjologowie, nic tak mężczyznie nie robi dobrze, jak posiadanie żony (kolejnej zwłaszcza).
    Czy z okazji 10 rocznicy blogowania nie mógłbyś przypadkiem częściej pisywać? Może np. raz na dwa tygodnie, by żona nie miała pretensji o czas stracony na Twoje blogowanie?
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciał pisać częściej. Po prostu jakoś tak szybki ten czas pędzi, że ledwo się obejrzę, a tu minął miesiąc. Choć dałbym głowę, że nie więcej niż tydzień.

      Usuń
  2. Dziesięć lat, szmata czasu! Ja się podpiąłem do Twojego bloga stosunkowo niedawno (zabij, nie pamiętam dokładnie, może 2 lata temu, może 3?) ale czytam skrupulatnie i z przyjemnością. Więc pisz, cholero, rzadziej lub częściej, ale pisz.

    P.S. ostatnio obchodziłem szóste urodziny swojej namiastki bloga, ale u mnie się nie liczy bo nie mam tego takiego oczojebnego zielonego na czarnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje. Zdecyduj się w końcu na jakiś szablon, bo co się przyzwyczaję to zmieniasz na coś nowego. Osobiście polecam coś z zielonymi literkami ;-)

      Usuń
  3. Ależ sentymentalnie się zrobiło! I ja zaczynałam w tym samym czasie, jakieś pół roku wcześniej niż Ty, blogową przygodę, która zakończyła się związkiem, który trwa nadal, o dziwo, i bardzo często wspominam tamte radosne czasy, gdzie znajomych tylu było i było fajnie, bardzo fajnie! Czasem biegam po starych ścieżkach, ale niektóre bardzo zarosły zielskiem i chwastem... Ciebie też czasami poczytuję... A Ty pamiętasz mnie jeszcze?
    Pozdrawiam gorąco!
    panna anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyrie elejson! Gdzieś Ty się podziewała?

      Usuń
  4. Przeniosłam się do reala ;) Powoli odpadali blogowi znajomi i ja w końcu odpadłam, ale żal mi zamknąć okienko na zawsze. Ze wszystkich chyba Ty jesteś najbardziej płodny, 10 lat, szacun! :)
    panna anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem 'przeniosłam'. Przecież to nigdy nie było tak, że byliśmy tylko tu.
      No i 'płodny'? Pamiętasz stare, dobre czasy? Pamiętasz. Wtedy się pisało ze 2 razy w tygodniu. Teraz z trudem spłodzę coś raz w miesiącu. Wytrzymałość to albo upór, ale na pewno nie płodność ;-)

      Usuń
    2. Ja chyba naprawdę PRZENIOSŁAM się do reala, bo to, jak wygląda teraz moje życie w dużej mierze, zaczęło się na blogu, a trwa w realu:)
      Czasem mam ochotę popisać, ale fajnie, jak ktoś na to reaguje, a do mnie już chyba nikt nie zagląda, oprócz mnie, jak chce mi się powspominać. :)
      Pozdrawiam!
      panna anna

      Usuń
    3. Dawno temu zrobiłem porządki w moich linkach blogowych i usunąłem wszystkie, które wyglądały na bezapelacyjnie martwe. A jednak czasem wskrzeszasz. Przypomnisz mi link? Zajrzę czasem :)
      W realu niech Twoje życie trwa i ma się jak najlepiej. Ale wpadnij czasem i tutaj :)

      Usuń
  5. Stary: http://anna-o-poranku.blog.onet.pl/2013/03/
    Nowy (nowszy raczej): http://ja-panna-anna.blogspot.com/
    Ja do Ciebie czasem zaglądam, poczytuję, rzadko komentuję, choć zdarza się ;) Lubię Twoje poczucie humoru i styl :)
    panna anna

    OdpowiedzUsuń