poniedziałek, 5 października 2015

Z kamerą wśród dziwnych zwierząt.

        W ramach cyklicznego programu “Z kamerą wśród dziwnych zwierząt” wybierzemy się dzisiaj podglądać informatyka pospolitego (łac. homo informaticus vulgaris).


         Informatyk pospolity. Płochliwe to stworzenie trudno spotkać w naturalnym środowisku. Preferuje gęsto zaludnione tereny miejskie, zwłaszcza w okolicach serwerowni lub innych zagęszczeń nowoczesnych technologii. Wydaje się w jakiś nieprawdopodobny sposób czerpać energię z tych urządzeń. Pomimo sporego zagęszczenia informatyków na tych obszarach zadziwiająco rzadko można się natknąć na jakiegoś. Czasem tylko udaje się zaobserwować jakiegoś przemykającego ukradkiem korytarzem, zazwyczaj z jakąś zdobyczą pod pachą: czy to nowy tablet, którym biegnie zaimponować innym samcom informatykom, czy wręcz przeciwnie - zdobycz już wiekowa, np stare Atari na chodzie, które wzbudza na twarzy informatyka wyraz niemalże ekstazy. Większość dnia informatycy spędzają w swoich pozbawionych okien i wentylacji norach i jaskiniach, które - niczym altanniki - przyozdabiają rzeczami, które wydają im się atrakcyjne: stare karty graficzne i dyski twarde, dyskietki, monitory LCD, drukarki igłowe. W przeciwieństwie jednak do altanników, u których sukces rozrodczy zależy od jakości ozdób, u informatyków nie zaobserwowano, aby ozdabianie nor i jaskiń miało jakikolwiek wpływ na powodzenie wśród płci przeciwnej. Właściwie nie wiadomo jak informatyki się rozmnażają. Prawie nie obserwuje się informatyków płci żeńskiej. Zagadką jest jak gatunek przetrwał w obliczu tak wielkiego niedoboru żeńskich osobników. Niektórzy naukowcy stawiają tezę, że samice informatyków, choć nieliczne, są jednak bardzo płodne. Ze względu na nieliczne obserwacje samic informatyków teza ta pozostaje nieudowodniona.

        Nie wiadomo po co, ale wśród informatyków występuje okres godowy. Zapewne jakiś relikt przeszłości, którego ewolucja nie zdążyła jeszcze wyeliminować. W okresie godowym, który - co wyjątkowe wśród ssaków - każdy informatyk ma w innym terminie (chodzi zapewne o to, że i bez konkurencji informatykowi trudno jest znaleźć samicę), u informatyka dokonuje się przemiana. Przywdziewa godowe barwy, czerwone lub niebieskie, w maskujący wzór kraty, całość z gustownej flaneli. W tym eleganckim przebraniu informatyk opuszcza bezpieczne czeluście jaskini w piwnicy i udaje się na łowy. Na widok samicy przyjmuje niewystudiowaną pozę nonszalancji. Udało nam się ten wyjątkowy (wyjątkowy tym bardziej, że udało się zarejestrować aż trzech informatyków na raz!) moment zarejestrować na poniższym filmie.


        Poza okresem godowym informatyki łączą się w stada złożone niemal wyłącznie z samców. Samotny informatyk zaskoczony przez samicę salwuje się ucieczką, starannie unikając spoglądania w jej kierunku. Przyparty do muru, odcięty od drogi ucieczki stosuje wyrafinowane mechanizmy obronne: od lekkiego zarumienienia, poprzez obfite pocenie, aż do ostentacyjnego omdlenia i udawania martwego. Ze stuprocentową skutecznością zniechęca samicę do konsumpcji/kopulacji.

         Informatyk jest słabo przystosowany do życia poza swoją niszą. Zmuszony do jej opuszczenia i udania się na urlop pierwszego dnia spala się na czerwono (patrz zdjęcie poniżej) i przez resztę urlopu kryje się w cieniu. O ile to możliwe. Wystawiony na działanie promieni słonecznych informatyk cierpi. W milczeniu.


         A wszystko to pomimo tego, że informatyk - choć bez entuzjazmu - to na urlop udaje się dobrze przygotowany. Na zdjęciu widzimy informatyka w ubarwieniu urlopowym w pełnym rynsztunku plażowym: modny ostatnio parawan (w celu ochrony przed piaskiem), torba zawierająca trzydniowy zapas wody i suchego prowiantu oraz karimatę (w celu ochrony przed piaskiem), leżak (w celu możliwie największego uniknięcia kontaktu z piaskiem), klapki (w celu ochrony przed piaskiem). Dodatkowo, czego na zdjęciu nie udało się uchwycić, strój obejmuje czapkę z daszkiem oraz czarne (mroczno czarne) okulary (w celu ochrony przed słońcem).


        Niech Państwa nie zmyli wyluzowana postawa. Na zdjęciu nie widać zniechęconego i pozbawionego nadziei wyrazu twarzy informatyka zmuszonego do korzystania z tzw uroków plażingu.
        Zmęczony plażingiem informatyk udaje się na spacery po okolicznych wydmach. Trop informatyka jest łatwy do rozpoznania: po prawej stronie zdjęcia ślad zostawiany przez informatyka, po lewej ślad zostawiany przez normalnego użytkownika plaży.


        Zachęcamy Państwa do obserwowania tych zadziwiających stworzeń. Oswojony informatyk posiada wiele zalet i przy odpowiednim traktowaniu potrafi być pożytecznym zwierzęciem domowym.

         W komentarzach prosimy zostawiać informacje o tym, jakie dziwne zwierzę chcieliby Państwo poznać w następnym odcinku.

Czytała Krystyna Czubówna.

17 komentarzy:

  1. No nie wiem, ale podejrzewam, że istnieje kilka podgatunków informatyków. Np. ten, którego wzywam, gdy już zupełnie się zakałapućkam
    w trakcie eksploatacji mego kompa. Na ogół, jak rok długi drepcze w jasnych, popelinowych spodniach i cienkim niczym bibuła sweterku.Nigdy nie widziałam go we flanelowej koszuli. Jest, pomimo czterdziestu kilku lat samotny. Do tego jest lekko łysiejącym blondynem a jego chudość poraża. Za to, jak zauważyłam, lubi cukier- 3 do 4 łyżeczek na szklankę herbaty. Podgląda ptaki, ale nie zna ich nazw. A do tego wszystkiego jest prawicowcem, wierzy we wszystko co mówi PiS- przerażające.
    I, co rzecz niemal niespotykana u ludzi będących na tzw. samozatrudnieniu, po wykonaniu usługi wystawia rachunek. Poza tym nigdy nie muszę czekać dłużej na jego wizytę niż 24 godziny.
    Znałam kiedyś jedną młodą informatyczkę- jej marzeniem było zostać administratorem sieci w dużej firmie. I chyba jej się to udało, tyle tylko, że nie w Polsce. Z plotek, które krążą na jej temat wiem, że nie dała się nikomu oswoić a jej związek małżeński nie przetrwał dłużej niż 2 lata. Praca była ważniejsza.
    Miłego,;)
    P.S.
    Dziwne zwierzę - może nauczyciel???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, na pewno istnieje kilka podgatunków. Ale informatyczki są w zdecydowanej mniejszości. Aż czasem chce się wyjść i domagać parytetów ;-)

      Usuń
  2. Czyżbym miała odszczekać o wenie? OK. W końcu coś zbliżonego do średnio dobrej notki:)
    I nie, nie będę podważać tez ani szczypać po lekko różowych łydkach. Nie mogę jednak pominąć długości gatek - koszmarna.

    Napisz o dziwnym zwierzęciu - kobieta informatyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieta informatyka. Toż to niemalże jak jednorożec. Długość idealna. Model ze zdjęcia nie nosi krótkich spodenek. Jednak w obliczu upałów idzie na kompromis i zakłada to co widać. I krótszych nie będzie.

      Usuń
    2. Nie, nie pociągnę wątku. Zresztą, wahałabym się, czy ciągnąć go w górę? czy w dół?

      P.S. Prosiłeś o sugestie do następnej notki. W komentarzu nie musisz od razu skreślać pomysłu. Pogłówkuj, sprawdź w domu i zagrodzie, w literaturze nie szukaj.

      Usuń
    3. Ależ niczego nie skreślam, przygotowuję grunt.

      Usuń
  3. Mniemam, ze informatyk na lowy wyrusza na letnim urlopie..hmm. Blad. Odpowiednia pora roku dla informatyka in love jest jesien. Dlugosc gatek tez jest wtedy inna a i koszula w krate jest ok. Jeden z naszych firmowych informatykow jest ponury i nieuprzejmy a jednak wszystkie go lubimy, bo fajnie jest sie z nim droczyc. A podobno najwiecej amorow zdarza sie w pracy.
    Napisz o dziwnym zwierzeciu - szefowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam szefa. Nigdy nie miałem szefowej, stąd trudno będzie o opis z własnego doświadczenia.
      Droczyć się to wszyscy chętni, ale herbaty to nie ma kto zrobić. A potem się dziwicie, że nieuprzejmy i ponury.

      Usuń
  4. Czemu nie moge odpowiedziec? Przynajmniej nie musze juz udowadniac, ze nie jestem robotem:)
    I tu sie mylisz:
    -chcesz herbaty?
    -nie
    -wody?
    -nie
    -chcesz cokolwiek?
    -nie
    I jak tu go nie lubic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jakąś podróbkę. Prawdziwy informatyk na pytanie "chcesz cokolwiek?" odpowiada "nową kartę graficzną".

      Usuń
    2. No przestan, Jacek.Od kobiety karte graficzna?
      P.S. Podrobka naprawila mi podglad, ktory sie schowal. Bez narzekania:)

      Usuń
  5. co z ta koszula? wszyscy informatycy, których znam znam noszą sweterek w serek...:)
    dziwne zwierzę?może samotna matka?
    pozdrawiam
    Alicja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sweterek jest roboczy, a koszula wyjściowa ;-)

      Usuń
  6. Zainteresowałam się altannikami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Klasyczny przypadek, gdy samice lecą na nic innego, jak tylko dobra materialne zebrane przez samca. Trochę jakby jak w życiu ;-)

      Usuń
  7. Otworzyłeś mi oczy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem posiadaczką informatyka, ale z gatunku niepospolitych i bardzo sobie cenię ten gatunek zwierzęcia domowego.
    Jest w pełni oswojony czasami warknie, ale szybko dochodzimy do porozumienia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń